Polacy wolą na czarno do RFN
Sprzątaczka może zarobić w Anglii 4,5 tys.
zł plus zakwaterowanie, ale chętnych brakuje. Setki legalnych
etatów zgłosili w zielonogórskich pośredniakach pracodawcy z
Anglii i Irlandii - informuje "Gazeta Wyborcza".
Prywatne biuro pośrednictwa pracy w Zielonej Górze ITC, oddział dużej firmy polsko-brytyjskiej, poszukuje ludzi do opieki nad emerytami (przelot, zakwaterowanie plus 1 tys. funtów brutto), kucharzy (zakwaterowanie plus 900 funtów), pielęgniarek (kwatera plus 900), budowlańców (kwatera plus 800), sprzątaczek (kwatera plus 700) - w sumie prawie 700 ofert w 28 profesjach. Żaden z pracodawców nie oferuje wyżywienia, na które trzeba wydać minimum 120 funtów miesięcznie - podaje dziennik.
Poszukujemy osób w wieku 20-45 lat. Doświadczenie zawodowe nie jest konieczne, język angielski trzeba znać "w stopniu komunikatywnym" - wyjaśnia Grzegorz Gwoździański, doradca zielonogórskiego biura. Przed wyjazdem jego firma organizuje w Polsce spotkanie z pracodawcami - ręczy za ich wiarygodność i pomaga w załatwianiu formalności. Po powrocie pośredniczy w odzyskaniu podatków - informuje "Gazeta Wyborcza".
W Lubuskiem, mimo sięgającego 27% bezrobocia, brakuje chętnych. ITC rozsyła oferty po powiatowych urzędach pracy bezskutecznie - pisze gazeta. Mnie się to nie opłaca - wzrusza ramionami Waldemar, 38-letni bezrobotny ślusarz. Teraz pracuję na czarno u rolnika w Niemczech, zarabiam 3 euro na godzinę i co weekend jestem w domu w Zielonej Górze. Od jesieni do wiosny będę remontował mieszkania w Berlinie, też na czarno. Miesięcznie wyciągam 4 tys. zł na rękę, a do tego mam ubezpieczenie zdrowotne z pośredniaka, to po co mi się włóczyć po świecie.
Edward Kraszewski, wicedyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy, przyznaje, że Lubuszanie zamiast kokosów na Wyspach Brytyjskich wolą przeciętną robotę na miejscu albo na czarno w Niemczech - pisze "Gazeta Wyborcza". Przyzwyczajenie jest silniejsze niż pokusa szybkiego zarobku. Nie możemy nikogo zmusić do wyjazdu - mówi. (PAP)