Polacy uwolnieni z białoruskiego aresztu
Milicja białoruska po przesłuchaniu zwolniła
późną nocą ze środy na czwartek wszystkich Polaków zatrzymanych
trzy godziny wcześniej w siedzibie Związku Polaków na Białorusi w
Grodnie.
27.07.2005 | aktual.: 28.07.2005 08:40
W środę o godzinie 21 czasu polskiego pod siedzibę Związku Polaków na Białorusi (ZPB) w Grodnie podjechało kilka milicyjnych samochodów terenowych. Funkcjonariusze milicji, w większości po cywilnemu, wtargnęli do budynku. Zaraz za nimi do ZPB wszedł prezes tzw. starego kierownictwa Związku, Tadeusz Kruczkowski. Z gmachu wyprowadzono siłą kilkanaście osób znajdujących się w siedzibie Związku, w tym szefową organizacji Andżelikę Borys, Andrzeja Pisalnika i Ines Todoryk oraz innych działaczy, m.in. starszych ludzi. Milicja poszarpała im ubrania.
Wśród zatrzymanych było dwóch wysłanników "Gazety Wyborczej" - Wacław Radziwinowicz i Robert Kowalewski oraz fotoreporter agencji AP Sergey Gric i reporterka Radia Swoboda Julia Doroszkiewicz. W sumie milicjanci zatrzymali ośmioro dziennikarzy.
Zatrzymani zostali przewiezieni na posterunki milicji w dzielnicy Dziewiatouka i Leninskaja. Andżelika Borys przebywała na komisariacie w Dziewiatouce.
Przed siedzibą Związku nie widać już milicji.
Poinformowani o wydarzeniu, reprezentanci polskiego konsulatu z Grodna wyjaśniają z milicją, dlaczego doszło do szturmu siedziby ZPB.
Wcześniej milicja bezceremonalnie popychała konsula generalnego w Grodnie Andrzeja Krętowskiego, mimo że okazał swój dyplomatyczny paszport.
Przed interwencją milicji pod Dom Polski przyjechał stary prezes Związku Polaków Tadeusz Kruczkowski w towarzystwie funkcjonariuszy w kilku samochodach terenowych. Większość milicjantów była w cywilu. Po chwili zaczęto wyprowadzać z budynku znajdujących się w nim zwolenników nowych, demokratycznych władz związku.