Polacy uratowani w Norwegii
Dwaj polscy polarnicy, których w
trakcie wyprawy w norweskiej Arktyce złapała burza, zostali uratowani - poinformował wieczorem Artur Hajzel,
przedstawiciel organizatorów wyprawy. Polacy czują się dobrze,
mają tylko lekko odmrożone policzki.
23.03.2006 | aktual.: 23.03.2006 21:24
Polarnicy, których odnaleziono 70 km na pn. wschód od głównej osady Spitsbergenu Logyearbyen, jadą teraz z ratownikami na skuterach śnieżnych w dół lodowca Von Postbreen do awaryjnej bazy we wraku statku uwięzionego przez lód w fiordzie Tempelfjorden. Do wraku płynie lodołamacz ratunkowy.
Ratownicy pochwalili polarników za doskonałe środki łączności, które umożliwiły sprawną akcję ratunkową (mieli GPS, telefon satelitarny i radioboję). Początkową akcję ratunkową z udziałem helikoptera trzeba było przerwać z powodu złych warunków atmosferycznych. Dlatego skierowano do akcji skutery śnieżne.
Synnoeve Haga z biura gubernatora norweskiej prowincji Svarbald (obejmującej m.in. archipelag Spitsbergenu) powiedziała gazecie "Nordlys", że Polacy zostali bez namiotu, który porwała wichura. Jeden z nich zgubił też but, przez co był bardziej narażony na odmrożenia. Polacy wyruszyli na narciarską wyprawę w poniedziałek. Mają doświadczenie górskie i byli stosunkowo dobrze wyposażeni.
Jak poinformowali polscy organizatorzy wyprawy, na Spitsbergenie trwa teraz inna akcja ratunkowa - ratownicy usiłują dotrzeć do dwóch Norwegów, którzy jednak nie mają żadnych środków łączności i ratunkowych i nie wiadomo, gdzie są.