Polacy powalczą o najważniejsze stanowiska w UE
Minister ds. europejskich Mikołaj Dowgielewicz i szef gabinetu przewodniczącego PE Maciej Popowski będą ubiegać się o najważniejsze stanowiska w dyplomacji UE.
10.09.2010 | aktual.: 10.09.2010 19:03
Źródła te twierdzą, że obaj cieszą się przychylnością Ashton. Jeden z nich może zostać zastępcą sekretarza generalnego służby dyplomatycznej, a drugi dyrektorem generalnym.
Według źródeł bliskich szefowej unijnej dyplomacji Catherine Ashton, obaj Polacy zgłosili się na najwyższe stanowiska w Europejskiej Służbie Działań Zewnętrznych (ESDZ). Niemożliwe jest jednak, by obaj znaleźli się w ścisłym kierownictwie ESDZ, które stanowić będzie sekretarz generalny i jego dwóch zastępców. Dlatego jeden z Polaków dostanie najpewniej propozycję objęcia stanowiska jednego z dyrektorów generalnych. Wciąż nie jest przesądzone, który - Popowski czy Dowgielewicz.
- Teraz mamy już zgłoszenia kandydatów i wysoka przedstawicielka ds. polityki zagranicznej rozpocznie ich przesłuchania - podały źródła, dodając przy tym, że nominacje zostaną ogłoszone najwcześniej w październiku.
Natomiast już w przyszłym tygodniu Ashton ogłosi nazwiska osób, które wygrały ogłoszony w marcu konkurs na szefów 30 delegacji UE. Polacy są na krótkich listach kandydatów do placówki w Bejrucie i Seulu.
Sikorski nie chciał komentować "spraw kadrowych". - Mam tylko nadzieję, że jak się okaże, iż Polska zdobędzie kilka ciekawych miejsc, to wycofacie się ze swoich wcześniejszych komentarzy (że polski rząd słabo negocjuje ws. Polaków w ESDZ) - powiedział na konferencji prasowej. Potwierdził też, że miał okazję rozmawiać w Brukseli z Ashton. - To, co sobie powiedzieliśmy, pozostanie naszą słodką tajemnicą - dodał.
Sikorski apelował o umiar w apetytach Polaków na stanowiska w mniej atrakcyjnych dla Polski palcówkach dyplomatycznych ESDZ. - Pan prezes Jarosław Kaczyński, kiedy był premierem, krytykował, że jak Polak dostaje stanowisko z dużą pensją w UE, to to jest dobre. I tutaj w pewnym sensie się z nim zgadzam, bo uważam, że dobre by było, gdyby Polacy uzyskali wpływ w tych miejscach na świecie, gdzie Polska ma interesy. A tam, gdzie Polacy na zasadach indywidualnego sukcesu uzyskają stanowiska w bardziej egzotycznych miejscach, to będę im gratulował, ale niekoniecznie się cieszył, bo wykształcenie dyplomaty i zdobycie doświadczenia to spory koszt - powiedział.