Polacy porzucają ciężarówki w Norwegii
Fala mrozów, wichur i opadów śniegu poważnie
utrudniła komunikację drogową w Norwegii. Dodatkowe utrudnienia
stwarzają porzucone przy szosach pojazdy, w tym zagraniczne
ciężarówki, także polskie - informują norweskie
media.
23.01.2006 | aktual.: 23.01.2006 10:32
W "Aftenposten" zamieszczono zdjęcie takiej porzuconej ciężarówki niedaleko miejscowości Drobak, ok. 30 km od Oslo. Gazeta informuje, że samochód na polskich numerach rejestracyjnych wpadł w poślizg i zjechał z szosy. Skrzynia ładunkowa częściowo zablokowała jezdnię.
Polski kierowca, nie mogąc samemu wyprowadzić wozu, porzucił go i zniknął - pisze "Aftenposten". Prawdopodobnie sądził, że samochodem blokującym drogę zainteresuje się policja i spowoduje jego odholowanie na najbliższy parking. Policja jednak uznała, że leży to w gestii służby drogowej, a ściągnięciem ciężarówki powinna się zająć specjalistyczna firma.
Gazeta zwraca uwagę, że taka operacja kosztuje w Norwegii (w przeliczeniu) od 600 do 1200 euro, w związku z czym miejscowi drogowcy nie kwapią się do ściągania porzuconych samochodów. Polska ciężarówka może więc, wbrew nadziejom kierowcy, stać tam aż do wiosennej odwilży.
Media podkreślają, że ten przypadek wcale nie jest odosobniony. W takie tarapaty najczęściej popadają ponoć kierowcy z nowych państw UE, w tym Polacy. Nie dysponują oni, jadąc w dalekie trasy, odpowiednimi zapasami gotówki, mogącymi pokryć usługi prywatnych firm pomocy drogowej. Norwedzy twierdzą, że co roku właśnie zimą takich przypadków wydarza się w całym kraju kilkadziesiąt.
Michał Haykowski