Polacy nie odbierają Niemcom pracy
Obawy mieszkańców Brandenburgii przed masowym napływem na tereny przygraniczne pracowników z Polski i wypieraniem przez nich Niemców z rynku pracy okazały się w większości nieuzasadnione - wynika z opracowania przedstawionego w Berlinie przez Niemiecką Federację Związków Zawodowych (DGB).
Autor raportu, profesor Hermann Ribhegge uważa, że negatywnych zjawisk nie należy obawiać się nawet w przypadku zniesienia istniejących obecnie ograniczeń w dostępie do niemieckiego rynku pracy.
"Z powodu małej siły nabywczej i wysokiego bezrobocia rejon przygraniczny nie jest (...) miejscem atrakcyjnym, nawet - mimo niewielkiej odległości - dla migrantów wahadłowych (mieszkających w Polsce, a pracujących po stronie niemieckiej), którzy chętniej podejmują pracę w Berlinie" - twierdzi niemiecki naukowiec.
Po zniesieniu ograniczeń, obowiązujących maksymalnie do 2011 roku, polscy pracownicy będą podejmować pracę w głębi Niemiec, poza terenem nadgranicznym - czytamy w raporcie.
Z danych podanych przez DBG wynika, że rozszerzenie 1 maja 2004 roku Unii Europejskiej na Wschód nie miało żadnego istotnego wpływu na brandenburski rynek pracy. W graniczącym z Polską Frankfurcie nad Odrą pracuje 155 Polaków na ogólną liczbę 28364 zatrudnionych. W Chociebużu (Cottbus) pracuje 354 na prawie 49000 zatrudnionych. Warunkiem podjęcia pracy jest uzyskanie pozwolenia na pracę, wydawanego tylko wtedy, jeśli o dane stanowisko nie ubiegają się Niemcy.
Polacy prawie zupełnie nie korzystają z możliwości prowadzenia działalności usługowej i samodzielnej działalności gospodarczej. Do izb gospodarczych wpłynęło dotychczas 157 zgłoszeń o podjęciu działalności gospodarczej. 31 firm chce czasowo sprowadzić siłę roboczą z Polski.
DGB zastrzegł, że raport dotyczy działalności legalnej i nie uwzględnia pracy na czarno. Liczba polskich pracowników wahadłowych w Brandenburgii i Meklemburgii-Pomorzu Przednim wzrosła w ciągu ubiegłego roku z 280 do 462. W rzeczywistości ich liczbę szacuje się na 20 do 30 tys. - powiedział przedstawiciel DGB w Brandenburgii-Berlinie Heiko Glawe. Nie dysponujemy jednak statystycznymi danymi na ten temat - zastrzegł związkowiec.
Mimo niewielkiego zainteresowania pracą w Brandenburgii, niemieckie związki zawodowe przeciwne są skróceniu okresów przejściowych blokujących dostęp pracowników z Polski do niemieckiego rynku pracy. Ich zdaniem nadgraniczny rynek pracy należy przygotować do całkowitego otwarcia.
Ograniczenia mają też psychologiczne znaczenie, wobec wysokiego bezrobocia (20%) w Brandenburgii - argumentują przedstawiciele DGB. Związkowcy przeciwni są też liberalizacji unijnej dyrektywy usługowej, umożliwiającej narodowym firmom działanie na terenie całej UE zgodnie z przepisami kraju z którego pochodzą.
Niemieckie władze zdecydują w maju 2006 roku, czy przedłużyć o trzy lata pierwszy dwuletni okres ochrony rynku pracy. Zgodnie z traktatem akcesyjnym, po upływie pięciu lat Niemcy będą miały prawo przedłużyć restrykcje po raz ostatni o kolejne dwa lata - do roku 2011.
Jacek Lepiarz