Polacy kończą misję w Afganistanie
Finał operacji rozpoczętej w 2002 roku
Polscy żołnierze wracają do kraju. Koniec misji pod Hindukuszem
W październiku 2001 roku wojska państw NATO, w których wiodącą rolę ogrywali Amerykanie, wkroczyły do Afganistanu. Stało się to miesiąc po zamachach na World Trade Center i Pentagon. Polska wysłała pod Hindukusz swoich żołnierzy wiosną kolejnego roku.
Dziś polscy żołnierze kończą udział w misji międzynarodowej koalicji ISAF. XV zmiana Polskiego Kontyngentu Wojskowego żegna się z bazą lotniczą w Bagram. Do domów wraca około pół tysiąca żołnierzy. W ostatniej zmianie uczestniczyli głównie wojskowi z 10. Brygady Logistycznej z Opola, których głównym zadaniem było dokończenie przerzutu ludzi i sprzętu do kraju.
Nasze początki w Afganistanie były skromne. Wraz ze startem misji w Afganistanie pojawiło się jedynie ponad 100 polskich żołnierzy. Jednak w szczytowym okresie (2010-2011) w Afganistanie służyło prawie 2600 Polaków, co przekłada się na największy pod względem liczebności kontyngent wojskowy w historii rodzimych misji pokojowych i stabilizacyjnych.
(sol / WP.PL)
Początki
16 marca 2002 do Afganistanu dotarło około 100 logistyków, którzy zostali ulokowani w Obozie Białego Orła (ang. Camp White Eagle). Pierwsze zadania Polaków polegały przede wszystkim na rozminowaniu terenów wokół bazy i odbudowie infrastruktury.
Nasi żołnierze pracowali także nad zabezpieczeniem koalicji na wypadek ataku chemicznego. Razem z logistykami pod Hindukuszem pojawili się także komandosi GROM-u, którzy mieli za zadanie ochronę naszej bazy oraz kwatery głównej wojsk USA.
28 tysięcy ludzi, 6 miliardów złotych
Przez wszystkie lata przez Afganistan przewinęło się około 28 tysięcy personelu wojskowego i cywilnego. Polacy stacjonowali m. in. Ghazni, Bagram, Kandaharze, Kabulu i Mazar-i-Szarif. Armia szacuje, że koszt operacji wyniósł około 6 miliardów złotych.
Najwyższa cena
Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Stanisław Koziej w rozmowie z radiową Jedynką podkreślił, że najwyższą możliwą ceną, jaką Polska zapłaciła za udział w misji, jest śmierć naszych rodaków. Według danych MON, w czasie misji poległo 43 naszych żołnierzy i jeden cywilny ratownik medyczny. Większość zginęła w wyniku eksplozji min-pułapek, popularnego oręża talibów.
Najpierw Ghazni, teraz Bagram
XV zmiana PKW kończy służbę w bazie lotniczej w Bagram. Polacy już wcześniej pożegnali się ze swoją inną bazą w prowincji Ghazni, gdzie zakończyli działania z końcem kwietnia tego roku.
Powrót do Polski nie tylko ludzi, ale i sprzętu jest niesłychanie złożonym i długotrwałym zadaniem. Wystarczy wspomnieć, że stopniowy przerzut sprzętu rozpoczął się już w lipcu 2012 roku. Wojskowi logistycy na bieżąco monitorowali potrzeby stopniowo zmniejszającego się kontyngentu tak, by w afgańskich bazach nie zalegały tony zbędnego wyposażenia. Część rzeczy oddano Afgańczykom, a niektóre zostały zniszczone na miejscu.
Czy cel misji zostanie osiągnięty?
Cel Polaków w Afganistanie był jasno określony. Jak można było przeczytać na witrynie naszego MSZ, chodziło o "niedopuszczenie do ponownej aktywacji grup terrorystycznych na terytorium, które stanowiłyby zagrożenie dla światowego bezpieczeństwa".
Dopiero kolejne miesiące pokażą czy nasi żołnierze i cała koalicja ISAF osiągną założone cele. Może to być jednak niesłuchanie trudne, ponieważ mimo wieloletnich starań talibowie wciąż aktywnie działają na pograniczu afgańsko-pakistańskim.
Niebezpieczne zadania...
Przez 12 lat w Afganistanie nasi żołnierze szkolili, doradzali, walczyli i rozminowywali. Prowadzili działalność instruktażową, ale także czynnie walczyli z fundamentalistycznymi rebeliantami.
Polacy przyczynili się do odbudowy prowincji Ghazni, gdzie przeszkolili około 11 tysięcy afgańskich wojskowych i policjantów. Do jednego z ważniejszych zadań Polaków należało patrolowanie odcinka drogi Highway One, która jest kluczowym szlakiem w Afganistanie, łączącym dwie metropolie - Kabul i Kandahar. To właśnie podczas takiego patrolu miał miejsce najtragiczniejszy epizod w czasie służby polskiego kontyngentu. W eksplozji przydrożnej miny zginęło pięciu naszych żołnierzy (czytaj wspomnienia bliskich).
... w niebezpiecznym rejonie
O tym, jak bardzo niebezpiecznie jest w Afganistanie najdobitniej przypomniał ubiegłoroczny atak na bazę Polaków w Ghazni. Przemyślane natarcie przeprowadziła grupa terrorystów-samobójców, która próbowała wedrzeć się do bazy na wszelkie możliwe sposoby (czytaj więcej). Był to największy atak na polską bazę. Zginął w nim jeden amerykański żołnierz, a 10 naszych zostało rannych.
Nangar Khel
Przez kilkanaście lat Polakom udawało się unikać cywilnych ofiar wśród Afgańczyków. Niechlubny wyjątek stanowi incydent z Nangar Khel z sierpnia 2007 roku. Żołnierze ostrzelali wówczas z karabinów i moździerzy wioskę, a ofiarami ataku padły dwie kobiety, troje dzieci i mężczyzna, który szykował się do uroczystości weselnej.
Siedmiu polskich wojskowych przez lata stawało przed polskimi sądami. Ostatecznie trzech z nich zostało prawomocnie uniewinnionych i ubiegają się oni o odszkodowania za czas spędzony w areszcie, a sprawa pozostałych po raz kolejny jest rozpatrywana przez pierwszą instancję, gdzie została skierowana przez Sąd Najwyższy.
Żołnierze do 2017 roku
Wycofanie polskich sił jest elementem zakończenia całej misji międzynarodowej koalicji, która oficjalnie ma wygasnąć z końcem roku. Jeszcze pod koniec października do swojej ojczyzny wrócili żołnierze z Wielkiej Brytanii, stanowiący znaczną siłę pod Hindukuszem
Chociaż Zachód rezygnuje z utrzymywania oddziałów bojowych, to niektóre z państw chcą pozostawić na miejscu kontyngenty szkoleniowe oraz operatorów sił specjalnych. Co więcej, USA podpisały z rządem w Kabulu tzw. pakt bezpieczeństwa, który zakłada, że w kraju może pozostać nawet 10 tysięcy amerykańskich żołnierzy, jednak zastrzega, że do 2017 roku wszyscy muszą wrócić do domów.
150 Polaków
Polska również przewiduje udział w misji doradczo-szkoleniowej po 2014 roku, o czym już w ubiegłym roku mówił szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Stanisław Koziej.
Dziś wiadomo, że w misji o kryptonimie "Resolute Support", która rozpocznie się wraz z początkiem 2015 roku, weźmie udział 150 Polaków. Nasi instruktorzy mają odpowiadać za doradzanie dowództwom wojskowym i sztabom od poziomu korpusów wzwyż.
Motor napędowy zmian w armii
Misja w Afganistanie, obok misji w Iraku, została motorem napędowym zmian w polskiej armii. Nasi żołnierze nie tylko zdobyli realne doświadczenie bojowe, ale także nauczyli się funkcjonowania w ramach wielonarodowych struktur wojskowych.
Szef BBN Stanisław Koziej przekonywał w rozmowie z Wirtualną Polską, że Afganistan jest bardzo cennym doświadczeniem dla każdego żołnierza, który tam służył, ze szczególnym naciskiem na wojska specjalne, które miały okazję potwierdzić mistrzostwo w swoim fachu.
(sol / WP.PL)