Polacy i Niemcy mówią "obok siebie"
W opinii Roberta Żurka z Centrum Badań Historycznych PAN w Berlinie, twórcy filmu "Ucieczka" podeszli "konstruktywnie" do poruszanego tematu. Pokazany przez telewizję ARD film mówi o ucieczce przed Armią Czerwoną niemieckiej hrabianki z Prus Wschodnich.
05.03.2007 | aktual.: 05.03.2007 15:05
Robert Żurek powiedział, że z punktu widzenia polskich obaw o to jak w Niemczech debatuje się o wysiedleniu, "możemy być zadowoleni". Jest natomiast zawiedziony dyskusją, którą niemiecka telewizja ARD nadała bezpośrednio po emisji filmu. Słuchając jej odniósł wrażenie, że Polacy i Niemcy nie mówią do siebie, a "obok siebie". Rozczarowany tą dyskusją jest także warszawski korespondent "Suddeutsche Zeitung" Thomas Urban. Według niego, nic z niej nie wynikało, była nieuporządkowania i - jak to określił - "nie miała wątku".
Thomas Urban ma dobre zdanie o samym filmie. Uważa, że nie można mu zarzucić niedomówień historycznych. Podkreślił, że dla każdego widza jest jasne, iż wojna i jej dramatyczne konsekwencje wynikły wskutek polityki nazistowskich Niemiec. Urban przyznaje, że niemieccy bohaterowie filmu zostali pokazani jako ofiary, ale podkreśla, że to nie ma nic wspólnego z oskarżaniem Polaków.
Pierwsza część filmu "Die Flucht" została nadana w niedzielę, w poniedziałek ARD pokaże część drugą. W piątek całość była emitowana na niemiecko-francuskim kanale ARTE.