Polacy boją się ankieterów?
By zachęcić do udziału w badaniach, urząd statystyczny rozdaje prezenty. Pracownicy urzędów statystycznych załamują ręce. Polacy nie chcą odpowiadać na ich pytania. Jeśli tak dalej pójdzie, wyniki ich pracy staną się zupełnie bezwartościowe.
Kiedyś słowo „urząd” otwierało przed nami wszystkie drzwi. Teraz je zamyka – martwi się Małgorzata Wysoczańska z Wydziału Badań Ankietowych Urzędu Statystycznego we Wrocławiu. Z ankieterami nie chcemy rozmawiać zwłaszcza o swojej pracy i pieniądzach. Ludzie boją się pewnie, że przekażemy te informacje do urzędu skarbowego– przypuszcza. Nic bardziej mylnego. Dane ankietowanych osób zachowujemy tylko dla siebie. Nie musimy nawet znać nazwisk. Wystarczą nam imiona– podkreśla Wysoczańska.
W ostatnich badaniach dotyczących poziomu bezrobocia udziału odmówiło aż 20% wytypowanych Dolnoślązaków. Ankieterzy podejrzewają, że większość z nich pracowała na czarno. Jeszcze gorzej było, gdy urząd próbował dowiedzieć się, ile zarabiamy i na co wydajemy pieniądze. Takimi informacjami nie chciało się podzielić aż 35% wylosowanych mieszkańców regionu. Tymczasem na podstawie tego badania liczony jest poziom inflacji.
Herbata na zachętę – Gdy udziału w ankietach odmówi 40% wytypowanych osób, wynik badań przestanie być reprezentatywny – rozkłada ręce Wysoczańska. W urzędach szukają różnych sposobów, by zachęcić Polaków do udziału w badaniach. Ostatnio postanowiono rozdawać prezenty. To łatwe, zwłaszcza przy badaniach finansowanych przez Unię Europejską. Część pieniędzy można przeznaczyć na drobiazgi dla ankietowanych– tłumaczą we Wrocławiu. Ostatnio na Dolnym Śląsku rozdawano herbatę i pamiątkowe kubki.
W czerwcu przed ankieterami prawdziwe wyzwanie. Muszą przepytać aż dwieście tysięcy rolników z całej Polski. To duże badanie struktury gospodarstw rolnych. Będziemy je prowadzili przez cały miesiąc– zapowiada Barbara Domaszewicz, dyrektor Departamentu Statystyki Rolnictwa i Środowiska w GUS. Komputer wytypował co dziesiąte gospodarstwo. Rolnicy nie muszą przyjmować ankieterów w domach. Ci, którzy mają dostęp do internetu, mogą wypełnić formularz w sieci.
Karać nie będą Rolnicy odpowiedzą, ile mają pól i co uprawiają, jakie hodują zwierzęta, ile osób pracuje w ich gospodarstwach, jakie mają maszyny i jakich nawozów używali, ile godzin w tygodniu spędzają w polu w poszczególnych porach roku i czy w uprawach pomagają dzieci. Ankieterzy spytają także, co przynosi gospodarzom największe dochody. Ale nie trzeba będzie mówić o konkretnych kwotach – zastrzega Domaszewicz.
Dane ma zbierać pięć tysięcy ankieterów. Pierwsze wyniki poznamy we wrześniu. Barbara Głębocka ze Szklarskiej Poręby otworzy drzwi urzędnikom. Nie mam nic do ukrycia i opowiem o gospodarstwie– deklaruje. To ważne informacje, bo dzięki nim okaże się, jakie naprawdę jest polskie rolnictwo– przekonuje. Jednak ankieterzy boją się, że część rolników nie będzie myślała w ten sposób.
Teoretycznie, wylosowani gospodarze mają obowiązek odpowiedzi na wszystkie pytania. Za jego złamanie grozi wysoka grzywna. Nie będziemy jednak karać. Nie chcemy wyciągać konsekwencji, bo w ten sposób tylko zrazimy do siebie ludzi. Postaramy się raczej przekonać rolników, dlaczego badanie jest tak ważne. Gdy ktoś mimo to odmówi, zapukamy do innego, podobnego gospodarstwa– zapowiada Barbara Domaszewicz.
Najpierw list, potem ankieta Do wybranego mieszkania trafia list od prezesa GUS. Każdy ankieter ma legitymację ze zdjęciem, imieniem i nazwiskiem oraz nazwą urzędu statystycznego, dla którego pracuje. Na legitymacji musi być też podpis ankietera, dyrektora urzędu oraz dwie pieczątki.
* Michał Gigołła*