ŚwiatPolacy bardzo się starają, ale dobijają ich podatki

Polacy bardzo się starają, ale dobijają ich podatki

Kryzys we Włoszech dotknął również imigrantów, którzy prowadzą własną działalność lub mają firmy. Biurokracja, opóźnienia płatności i ograniczenia w dostępie do kredytów, a przede wszystkim wysokie podatki i koszty utrzymania pracowników - to przeszkody, na które najbardziej uskarżają się zagraniczni przedsiębiorcy działający w Italii i, które prowadzą do zamykania spółek.

Polacy bardzo się starają, ale dobijają ich podatki
Źródło zdjęć: © AP | Luca Bruno

09.02.2012 | aktual.: 05.08.2012 17:27

- Po raz pierwszy do Włoch przyjechałem w 1999 roku. Moja decyzja była spowodowana brakiem perspektyw w kraju i możliwością zrobienia czegoś nowego tutaj - opowiada Andrzej z Nettuno, właściciel spółki budowlanej "Andrea ristrutturazioni", która działała przez 4 lat i zatrudniała od 6 do 8 pracowników polskich i bułgarskich.

Firma we Włoszech? Stracony czas...

- Pierwsze kroki były naprawdę trudne. Przede wszystkim zero znajomości języka i zmiana branży zawodowej. Pracę rozpocząłem, jako pomocnik murarza. Przez kilka kolejnych lat pracowałem u tego samego człowieka, poza kilkoma miesiącami na początku, gdy pracowałem w firmie jego kuzyna, również, jako pomocnik. Powiem szczerze, że wtedy było fantastycznie: 20 "makaroniarzy", 3 Rumunów i ja jeden Polak z zerowa znajomością włoskiego! Ale jakoś sobie poradziłem. Później wróciłem do starego pracodawcy. Nie widząc, jednak żadnych możliwości na rozwój, a przede wszystkim na podwyżki, podjąłem decyzję o odejściu i otwarciu własnej firmy - wspomina Andrzej

- Aby otworzyć firmę należy mieć przede wszystkim księgowego, który w miarę radzi sobie z całym tym bałaganem. Zaznaczam, że we Włoszech księgowi nie ponoszą odpowiedzialności za błędy w obliczeniach lub inne pomyłki związane z rachunkowością! To ty, jako właściciel jesteś, za to wszystko odpowiedzialny i ty płacisz za ewentualne źle naliczone składki, podatki, itp., a dopiero później możesz pozwać go do sądu - podkreśla Andrzej.

- Utrzymanie firmy samej w sobie nie jest kosztowne, ale do momentu, kiedy nie zatrudniasz pracowników. Wtedy zaczyna się cyrk! Do rozliczania pracowników musisz zatrudnić kolejnego księgowego - tzw. "consulente di lavoro" (doradcę ds. pracowniczych), ponieważ twój księgowy nie może rozliczać wszystkiego. Co za tym idzie - podnosi się koszt utrzymania firmy, bo księgowy kosztuje cię rocznie 2000 euro, a kolejne 1500 euro konsultant, któremu płacisz praktycznie za nic. Później mamy koszty utrzymania pracowników, które wahają się od 3200 euro do 3500 euro miesięcznie, wliczając w to oczywiście pensje, składki ZUS, ubezpieczenie i składki tzw. kasy budowlanej, z której dwa razy w roku twój pracownik otrzymuje czeki, za które ty płacisz. Przy kilku pracownikach zatrudnionych w firmie, pracodawca nie jest w stanie na, to wszystko zarobić - wylicza Andrzej.

Coraz trudniej utrzymać firmę

Jeszcze na początku ubiegłego roku, włoskie media pisały o wzroście liczby obcokrajowców, którzy otwierali własne biznesy we Włoszech. Najwięcej spółek imigrantów powstawało na północy kraju - w przemysłowym Prato, aż 27% wszystkich działających tam firm należało do obcokrajowców. Trochę słabiej rozwijała się "obca" inicjatywa prywatna w regionach centralnych, gdzie wielu imigrantów otwierało bary lub małe jadłodajnie z kuchnią etniczną. Najgorzej było na południu, gdzie nowi zagraniczni biznesmeni, otwierający własne spółki, stanowili konkurencję dla istniejących już firm i odbierano ich, jako zagrożenie.

Sprawdź: Stawki podatkowe w Polsce Niestety, w ostatnich miesiącach sytuacja zmieniła się drastycznie. Upadają nie tylko firmy włoskie, także firmy imigrantów nie są w stanie przetrwać w tych ciężkich czasach. Największe straty ponieśli przedsiębiorcy-imigranci w centrum Włoch. Najbardziej ucierpiały firmy budowlane oraz usługowe. Problemy prowadzące niejednokrotnie do upadku spółek lub decyzji o ich zamknięciu to: kłopoty z płynnością finansową związane z opóźnieniami w płatnościach (27,4%), nadmierna i zbyt kosztowna biurokracja (27,8%), trudności w dostępie do kredytów (12,8%).

Obniżenie podatków i kosztów utrzymania pracowników, złagodzenie obciążeń biurokratycznych - często niepotrzebnych i nieuzasadnionych - to bez wątpienia najbardziej oczekiwane działania, jakie powinien podjąć nowy rząd. Oczekują tego wszyscy przedsiębiorcy działający na Półwyspie Apenińskim - zarówno Włosi, jak i imigranci. To także warunek, aby Włochy wyszły z recesji, która w obecnej sytuacji może wstrzymać rozwój gospodarczy kraju przez długie lata. Co prawda rząd Mario Montiego myśli o reformie rynku pracy, ale nie ma zamiaru obniżać podatków.

- Powiem szczerze, że nie dziwię się, że w tym kraju tyle osób pracuje na czarno. Inaczej się nie daje! Podatki cię niszczą, pracownikowi płacisz 1300 euro, a 1700 euro musisz odprowadzić, jako składki, ubezpieczenie i cała resztę. Trudno się dziwić, że większość stara się oszukać fiskusa, a tym bardziej, teraz gdy naprawdę mamy kryzys i nie jest łatwo. Kiedyś zarabiało się pieniądze, obecnie staramy się przeżyć! - mówi z goryczą polski przedsiębiorca budowlany.

Próbują przetrwać, ale, czy im się uda?

Pomimo kryzysu, większość zagranicznych przedsiębiorców, którzy otworzyli swoją firmę we Włoszech, ma zamiar inwestować w nią dalej z własnych oszczędności, nawet mimo strat, aby przetrwać ciężkie czasy (85,4%), 10% zastanawia się nad zawieszeniem działalności i myśli o powrocie do pracy w charakterze pracownika. Tylko 3,2% chce wrócić do kraju pochodzenia i tam otworzyć nowy biznes, 1,5% myśli o tym, aby się przebranżowić.

- Zamknąłem firmę w ubiegłym roku i żałuję, iż ją kiedykolwiek otwierałem. Tutaj nie jesteśmy w stanie konkurować z tanią siłą roboczą z Rumunii, czy Bułgarii. Może, gdyby nie kryzys i coraz więcej rąk do pracy za każdą, nawet najniższą stawkę - byłoby inaczej. Teraz staramy się przetrwać ten trudny okres. Wydaje mi się, że ci, którzy inwestują w firmy z własnych oszczędności, nie zrozumieli jeszcze, że Italia, w której można robić kokosy - już się skończyła. Włochy przez długie lata nie wyjdą z recesji - uważa Andrzej.

- Przyznam szczerze, że zaczynam rozważać myśl o powrocie do kraju. Reasumując wszystko, to wydaje się, że zmarnowałem 12 lat czasu, ale nie myli się tylko ten, co nic nie robi... - dodaje.

Sprawdź: Stawki podatkowe w Polsce

Z Rzymu dla polonia.wp.pl
Agnieszka Zakrzewicz

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)