Pół Kaszub, pół Niemiec, czyli cały Grass
Günter Grass służył w Waffen-SS. Niemieckie media piszą o światowym szoku. Coś jest na rzeczy – w wielojęzycznych edycjach „Wikipedii" informacja o służbie pisarza w „elitarnych" jednostkach hitlerowskich pojawiła się niemal natychmiast. Sąsiaduje z informacją o jego kaszubskim pochodzeniu - czytamy w "Tygodniku Powszechnym" w artykule Tomasza Żuroch-Piechowskiego.
"Do Kaszubów, „ginącego narodu słowiańskiego", Grass przyznawał się od początku artystycznej drogi. Mówił o nas nawet w wykładzie noblowskim. Czuliśmy się nobilitowani, gdy przyjeżdżając do Gdańska najpierw zachodził do siedziby Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego przy ulicy Straganiarskiej, a dopiero potem znajdował czas dla prasy. Nagrodę Nobla dla niego przyjęliśmy równie radośnie, jak nagrodę dla Wisławy Szymborskiej, bo choć Grass jest Niemcem, to matkę miał Kaszubkę! Można więc policzyć go między „naszych" i podreperować własne kompleksy. Przynajmniej do niedawna tak było" - pisze Żuroch-Piechowski.
W swoim artykule w "Tygodniku Powszechnym" Żuroch-Piechowski zaznacza, że swoim długoletnim milczeniem Grass dał wrogom oręż do ręki. "Zanim go jednak użyją, warto wiedzieć, że dokumentacja historyczna dotycząca wojennej przeszłości pisarza leżała od lat w publicznie dostępnym archiwum! Ostatnią osobą, która do niej zaglądała przed 13 laty, był sam Grass. Niestety, profesja historyka jest uciążliwa – żeby dokonywać odkryć naukowych, nie wystarczy przepisywać od innych...".
"Wojna to nie zabawa dla nastoletnich chłopców. Nazistowska ideologia przyciągała zwyczajnych Niemców, większość z nich dała się uwieść. Jak do tego doszło, wiemy także dzięki Grassowi, który przez długie lata był nie tylko niemieckim głosem sumienia, ale i jego wyrzutem. Tym razem sumienie obróciło się przeciwko sobie" - kończy swój artykuł Żuroch-Piechowski.