PolskaPokaż się, wężu

Pokaż się, wężu


Lokatorzy z ul. Hubala 20b i sąsiednich klatek na opolskim ZWM-ie czują się niepewnie. Gad wciąż krąży po wielkim bloku. Nie wiadomo kiedy i którędy wyjdzie.

Jak informowaliśmy, węża odkrył w swoim mieszkaniu Władysław Sobczyk. To było we wtorek wieczorem. Gad wypełzł ze szpary w boazerii pod pawlaczem. Pierwszy zauważył go pies Sobczyka, Malaga. Lokator zgasił światło i próbował złapać go wędką. Wąż jednak uciekł z przedpokoju do łazienki.

Nim dojechali strażacy, wąż dał drapaka – prawdopodobnie zniknął w rurach kanalizacyjnych. Strażacy odkryli jedynie wylinkę, którą wąż zrzucił pod wanną. Pracownicy opolskiego zoo, którzy oglądali skórę, orzekli że nie był to ani dusiciel, ani wąż jadowity. Jednak Małgorzata Sobczyk, żona pana Władysława, ciągle nie może się uspokoić.

- Panicznie się boję
– mówi zdenerwowana. – Brzydzę się węży. Chciałabym mieć komfort, kiedy siadam na fotelu, kiedy idę do wanny. Niech ktoś z nim wreszcie coś zrobi.
Pan Władysław szuka gada na własną rękę. Nie wierzy w pomoc jakiejkolwiek instytucji: administracji osiedla, strażaków, policji, czy pracowników zoo.

- Tu rzeczywiście nikt nie pomoże, bo odnalezienie węża w takim bloku jest po prostu niemożliwe – mówi Krzysztof Kazanowski z opolskiego ogrodu zoologicznego. – Węże lgną do źródeł ciepła. Jedynym sposobem byłoby pozostawienie w całym bloku tylko jednego takiego ciepłego miejsca – wyczułby je i przyszedł. To jednak nierealne, zwłaszcza, że rozpoczął się sezon grzewczy.

- Chcę teraz sprawdzić swoje mieszkanie i zabezpieczyć wszystkie szpary pianką – mówi przerażona Małgorzata Sobczyk. – Pocieszam się, że od nas sobie poszedł. Może być gdziekolwiek, tylko że każdy myśli: „u mnie nie wyjdzie”.

Sąsiedzi spod numeru 20b i sąsiednich klatek dowiedzieli się o wężu z mediów.
- Jak rano wchodzę do łazienki, to się rozglądam, pod wannę patrzę – mówi Stanisława Rafalska z parteru. – Gadów nie lubię, są odrażające, ale ten prawdopodobnie od dawna żył w naszym bloku. Może lepiej było o tym nie wiedzieć...
- A jeżeli właściciel miał nie tylko tego jednego węża? – martwi się pani Stanisława.
Tymczasem Krzysztof Kazanowski z opolskiego zoo uspokaja: tego gada nie trzeba się bać.

– Wąż nie jest durny. W człowieku, który też emituje ciepło, ale jest duży i się porusza, wyczuwa zagrożenie. Naoglądaliśmy się za dużo filmów i stąd taki strach przed gadami – dodaje Kazanowski. Agata Jop

Może się schować nawet w łóżku

Opisaliśmy węża człowiekowi, który zna gady – znanemu z telewizji Antoniemu Gucwińskiemu, dyrektorowi zoo we Wrocławiu: ok. 70 cm długości, grubości kciuka, pomarańczowe ubarwienie, czarne paski.
- To musi być lancetnik, nazywany wężem królewskim – stwierdził od razu Gucwiński (w domu z takim mieszkał, a w biurze miał pięć pytonów).

Jest wiele odmian węża królewskiego, różniących się kolorami.
– Jaskrawym ubarwieniem udaje bardzo groźnego, ale nie jest jadowity. Jest aktywny nocą. Może się zameldować w różnych miejscach. Lepiej sprawdzać muszlę, a nawet łóżko, chociaż nie jest niebezpieczny – dodaje Antoni Gucwiński. Jego zdaniem nie ma podstaw do obaw, że wąż może się rozmnożyć. Jeśli pojawi się w którymś z mieszkań, trzeba go zostawić w spokoju, nie ruszać. Nie goniony nie powinien uciekać. Nie należy panikować, tylko zadzwonić na policję (nr tel. 997). Policjanci ściągną specjalistów do łapania gada.

Właścicielu, odezwij się Lokatorów z ulicy Hubala mogłyby uspokoić dokładne informacje na temat węża. Nie wiadomo, czyj on jest, kto go hodował, komu uciekł. Apelujemy do jego właściciela: zgłoś się do naszej redakcji. Zapewniamy ci anonimowość.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)