Pogrzeb potomka arystokratów i fabrykantów łódzkich
Jutro w Poddębicach pochowana zostanie urna
z prochami Romana Juliusza Jana barona Heinzla - potomka z męskiej linii łódzkich arystokratów i fabrykantów
Heinzlów. Roman baron Heinzel zmarł nagle 20 stycznia przed swym
domem na Teofilowie - informuje "Express Ilustrowany".
Oprócz żony Wandy Heinzel, w ceremonii pogrzebowej weźmie udział siostra Romana, Anna Kochanowska-Heinzel z rodziną oraz jego syn Roman Janusz z żoną i dziećmi. Zaproszenia nie wysłano do przyrodniego brata zmarłego, Seweryna Heinzla z Dąbrowy Górniczej, skonfliktowanego z Romanem i Anną w związku ze sprawą dziedziczenia pokaźnego majątku po ich ojcu, Romanie Cezarze Ludwiku baronie Heinzel von Hohenfels.
W schedzie po nim znalazła się m.in. zabytkowa kaplica Heinzlów na cmentarzu Starym, zapisana przez zmarłego w 1991 r. Cezara Heinzla von Hohenfels wraz z innymi dobrami Sewerynowi, synowi z drugiego małżeństwa. Ten fakt zdecydował, że zmarły w ubiegłym tygodniu Roman Juliusz Jan baron Heinzel nie wybrał na miejsce swego pochówku rodowej kaplicy, lecz poddębicki grobowiec rodziny swojej żony - donosi dziennik.
"Gdyby mój zmarły brat chciał spocząć obok naszych przodków w kaplicy rodowej, musiałby prosić Seweryna o zgodę, a to byłoby dla niego dyshonor" - wyjaśnia gazecie siostra zmarłego, Anna Kochanowska-Heinzel.
Twórcą przemysłowej potęgi rodu był urodzony w 1843 r. Juliusz Heinzel. W wieku 40 lat był już właścicielem mechanicznej tkalni wełny, a w 10 lat później - zespołu fabrycznego z 946 krosnami. Fabrykę i pierwszy pałac wybudował przy ul. Piotrkowskiej (dzisiaj mieszczą się w nim urzędy: miejski i wojewódzki). Za 600 tys. rubli wybudował pałac i park w Julianowie.
Był właścicielem kilku fabryk, trzech pałaców, 12 folwarków i 5 tys. ha ziemi. W 1936 r. wart najmniej kilkadziesiąt milionów ówczesnych złotych majątek Heinzlów zlicytowano. To co ocalało ma wciąż ogromną wartość. Heinzlowie chcą odzyskać m.in. 17 tys. mkw. działek budowlanych. Ich wartość oszacowano na ponad 30 mln zł.