ŚwiatPogromy Tuaregów i Arabów w Mali

Pogromy Tuaregów i Arabów w Mali

Malijskie wojsko urządza pogromy Tuaregów i Arabów, podejrzewając ich o wspieranie zbrojnej rebelii na północy kraju, która doprowadziła do rozpadu Mali i ściągnęła na ten kraj wojnę. - Żołnierze zebrali na placu ludzi i na miejscu rozstrzelali - mówi mieszkaniec jednego z miast odbitych z rąk islamistów.

Pogromy Tuaregów i Arabów w Mali
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | Arnaud Roin/ECPAD

24.01.2013 18:02

Organizacje Human Rights Watch i Międzynarodowa Federacja Praw Człowieka (FIDH) twierdzą, że w miastach Mopti, Niono i Severe malijscy żołnierze rozstrzelali kilkudziesięciu Tuaregów i Arabów, a następnie spalili ich zwłoki. Działacze praw człowieka domagają się niezależnego międzynarodowego śledztwa w sprawie pogromów, a Międzynarodowy Trybunał Karny zapowiada, że zajmie się wszystkimi zbrodniami, jakich dopuszczono się podczas malijskiej wojny.

Kiedy rozniosły się wieści o pogromach w Sevare, malijskie wojsko przestało wpuszczać do miasta dziennikarzy.

Pogromy były zawsze

Etnicznymi pogromami kończyły się wszystkie wojny w Mali. Jeśli czystki i mordy towarzyszyć będą też francuskiej inwazji, mającej uwolnić północ Mali spod kontroli dżihadystów z Al-Kaidy, skompromituje ją to w oczach Afryki i świata.

Malijska armia rządowa składa się w ogromnej większości z żołnierzy wywodzących się z afrykańskiego, czarnego południa. Czarnoskóre ludy Bambara, Songhaj, Fulani czy Malinke stanowią zdecydowaną większość ludności kraju. To ludy południa przejęły władzę w tej byłej kolonii francuskiej ogłoszonej w 1960 r. niepodległym państwem.

Songhajowie czy Fulani stanowią też większość mieszkańców północy kraju, uważanej przez wywodzących się stamtąd Tuaregów i Arabów za ojczyznę. Tuaregowie jeszcze w latach 50. domagali się, by nie włączać ich ziem do Mali, lecz ogłosić je oddzielnym niepodległym państwem, Azawadem. Nie zgodziła się na to Francja, uznając, że na pustyni żadne państwo istnieć nie może.

Tuaregowie kontra plemienne milicje

Wcieleni do Mali, Tuaregowie zawsze narzekali, że są dyskryminowani przez ludy z południa. Na północy kraju regularnie wybuchały tuareskie powstania. Wywodzący się z południa kraju żołnierze z rządowego wojska nigdy nie potrafili walczyć z rebeliantami na pustyni.

Widząc słabość swojej armii, rządy z Bamako do tłumienia tuareskich rebelii od lat wykorzystywały więc plemienne milicje miejscowych Songhajów i Fulanich. Władze zbroiły ich, opłacały i dawały wolną rękę w walce z partyzantami. Milicje Ganda Koy i Ganda Iso, stosując zasadę zbiorowej odpowiedzialności, pacyfikowały i plądrowały wioski Tuaregów. Milicje działały głównie w regionach Mopti, Douentza i Sevare, gdzie dziś dochodzi do pogromów Tuaregów.

Do pogromów Tuaregów w Bamako i innych miasta południa Mali doszło już przed rokiem, gdy wracający z Libii tuarescy ochotnicy, broniący Muammara Kadafiego, wywołali na północy Mali kolejną rebelię. Tym razem, uzbrojeni w arsenały Kadafiego, rozbili rządowe wojsko i w kwietniu ogłosili niepodległość Azawadu.

W odwecie na południu kraju miejscowe bojówki napadały i rabowały domy Tuaregów, których okrzyknięto zdrajcami. Wrogość do Tuaregów potęgowały nadciągające z północy wieści o okrucieństwie partyzantów, podrzynających gardła branym do niewoli żołnierzom.

Śmierć za jaśniejszą karnację skóry

Kiedy w czerwcu saharyjska i zdominowana przez Algierczyków filia Al-Kaidy przejęła władzę nad Azawadem, w Bamako i innych miastach południa za zdrajców uznano też Arabów.

- Żołnierze zebrali na placu ludzi i sprawdzali ich dokumenty. Tych, którzy nie mieli żadnych dowodów tożsamości, oskarżono, że są ukrywającymi się dżihadystami, i na miejscu rozstrzelano - opowiadał dziennikarzowi agencji AP jeden z mieszkańców Sevare.

Inni twierdzili, że za dowód winy wystarcza żołnierzom nierzadko jaśniejszy kolor skóry, zarost na twarzy czy ubiór zdradzający narodowość tuareską czy arabską. Obawiając się prześladowań, wielu Tuaregów i Arabów południa kraju goli brody, by nie zostać uznanym za muzułmańskiego fanatyka i zwolennika Al-Kaidy (ponad 90 proc. mieszkańców Mali wyznaje islam).

Tuaregowie z Bamako skarżą się, że wojsko dokonuje w ich domach ciągłych rewizji, podczas których dopuszcza się przemocy i grabieży. To samo spotyka stołecznych Arabów. - Dochodzi do przemocy, plądrowania domów - powiedział dziennikarzowi AFP Mohammed Oumrani, przewodniczący Stowarzyszenia Wspólnoty Arabskiej Mali "Al-Carama".

Wojciech Jagielski, PAP

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)