Pogotowie ratunkowe nie ma gdzie lądować nocą
Rząd kupił 23 nowoczesne helikoptery dla Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Mają wspierać Szpitalne Oddziały Ratunkowe. W przeciwieństwie do starych Mi-2 mogą latać w nocy i we mgle. Problem w tym, że nie mają gdzie lądować - alarmuje "Rzeczpospolita".
23.09.2010 | aktual.: 23.09.2010 09:53
Wymóg posiadania całodobowego lądowiska przy Szpitalnych Oddziałach Ratunkowych określa rozporządzenie ministra zdrowia z 2007 r. Zapisano w nim, że czas transportu osób w ciężkim stanie może wynosić maksymalnie pięć minut od wylądowania śmigłowca. Lądowisko takie musi mieć też akredytację Urzędu Lotnictwa Cywilnego.
Budowa naziemnego całodobowego lądowiska kosztuje co najmniej 3 mln zł. Zdaniem resortu zdrowia leży to w gestii szpitali i samorządów.
A pogotowie lotnicze alarmuje: lądowisk jest za mało. Dlatego nocne dyżury, jakie mają się zacząć w 2011 r., obejmą tylko Warszawę i Wrocław. Tymczasem w każdym województwie powinny być trzy - cztery profesjonalne lądowiska dla eurocopterów.
Nie jest wykluczone, że w awaryjnych przypadkach śmigłowce będą lądowały w stolicy na dachu 30-piętrowego budynku, należącego do niedawna do TP SA. Lądowisko to jest doskonale wyposażone m.in. w systemy nawigacyjne.