Pogoda tylko dla bogaczy
Jeśli jesteś niezamożny - ten rok będzie dla ciebie trudniejszy. Za to gdybyś już dziś miał co najmniej tyle co "średniak" - zanosi się na poprawę twojego losu. Drożeją towary i usługi, którymi karmi się niezamożna część Polski, a tanieją dobra wyższego rzędu, bez których snobom trudno się obyć. Podwyżki płac dotyczą tylko nielicznych. Natomiast ulgi na dzieci mogą być dla wielu uboższych rodzin nieopłacalne, zaś świadczenia rodzinne - nieosiągalne.
07.01.2008 | aktual.: 18.06.2008 12:21
Początek roku jest słony. - Żywność, energia, paliwa podrożeją najbardziej, a to produkty, towary i usługi stanowiące podstawę bytu najbiedniejszej części społeczeństwa - zauważa Piotr Bielski, główny ekonomista BZ WBK. Choć mieszkańcy województwa śląskiego teoretycznie mają drugie co do wielkości - po Mazowszu - średnie zarobki w Polsce 3.900-4.400, jest to złudna średnia statystyczna. Bo równocześnie mieszkańcy naszego regionu należą do najbardziej zadłużonych i niewypłacalnych obywateli naszego kraju.
Okręgowy Związek Zawodowy Lekarzy policzył, że średnie wynagrodzenia zasadnicze lekarza bez specjalizacji w woj. śląskim wynosi 1761,85 złotych. Coraz częściej właśnie tyle dostaje kasjerka w supermarkecie - bo tam brakuje rąk do pracy. Połowa pracujących nie otrzymuje jednak nawet połowy średniej krajowej, która doszła do 3 tys. zł. Jak będzie się żyło za góra 1.500 zł brutto? - Osoby mniej zarabiające mogą nie mieć z czego uzyskać nowej w tym roku ulgi na dzieci, bo mają niskie podatki. W zamian mogą stracić w tym roku prawo do świadczeń rodzinnych. Ulga na dzieci podniesie bowiem dochód, a przekroczenie 504 zł na osobę w przy dziecku zdrowym i 583 przy niepełnosprawnym wiąże się z utratą zasiłku - mówi Jacek Pankiewicz, wicedyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Zabrzu. Ulga to prezent rządzących dla zamożniejszych rodaków - podobnie jak obniżka składki rentowej. Zarabiający 1.200 zł brutto - a takie są stawki robotników w regionie śląskim - niemal jej nie odczuje. Natomiast arystokracja robotnicza
- w przemyśle wydobywczym czy motoryzacji - przy każdym 1.000 zł pensji dostanie 50 zł więcej. Nożyce dochodów i zamożności w regionie coraz bardziej się rozwierają. Wszystko wskazuje na to, że w 2008 r. bogaci będą mieć jeszcze więcej, a ubodzy - znacznie mniej.
Ten rok będzie lepszy dla bogatych i gorszy dla biednych
Choć ekonomiści informują, że w tym roku czeka nas rekordowy wzrost płac, tak naprawdę to tylko statystyki i nie wszyscy Polacy skorzystają na koniunkturze. Kto zarabia mało i ciężko mu związać koniec z końcem, będzie musiał w tym roku jeszcze bardziej oszczędzać. Ponieważ wrosną ceny produktów pierwszej potrzeby, m.in. artykułów spożywczych. Na rozwoju gospodarki, wzroście, płac i wprowadzonej uldze na dzieci najwięcej zyskają zamożni.
Nisko opłacanych pracowników przerażają zapowiadane zmiany cen wody, prądu, VAT na niektóre artykuły, a nawet opłaty za użytkowanie wieczyste. Będą musieli jeszcze bardziej minimalizować koszty życia. Bogatsi na wszystko mają sposób. Drożeje energia? Kupcie sobie lepszy, bo energooszczędny sprzęt agd, zwłaszcza że jego ceny lecą w dół błyskawicznie. Niezamożni pukają się w czoło i pytają: za co? Ostatecznie biorą kredyt i kupują na raty, których potem nie spłacają. W efekcie mieszkańcy województwa śląskiego - słynącego dotąd z rzetelności - należą po mieszkańcach Mazowsza do najbardziej zadłużonych i niewypłacalnych obywateli naszego kraju.
Wielu z nas z niedowierzaniem słucha danych statystycznych o kolosalnym wzroście płac. Kto w naszym regionie, pracując w przemyśle, zarabia 3.092 zł, czyli o 12% więcej niż w listopadzie 2006 roku? A takie są ponoć, według Głównego Urzędu Statystycznego, płace w przedsiębiorstwach. Na pewno tyle i nieco więcej zarabiają strajkujący o wyższe płace górnicy kopalni Budryk - mają średnio 3900 zł brutto, podczas gdy w Jastrzębskiej Spółce Węglowej, do której kopalnia jest włączana, średnie wynagrodzenie to 4600 zł brutto.
Według danych GUS za drugi kwartał 2007 roku, średnie wynagrodzenie brutto wynosiło w naszym regionie 3.694,33 zł, przewyższając średnią krajową o 883,37 zł. Zawdzięczamy to wszyscy nie tylko przemysłowi wydobywczemu, ale też menedżerom z wyższej półki: w motoryzacji, bankowości, firmach ulokowanych w największej i najlepszej w kraju specjalnej strefie ekonomicznej. A zamożnym będzie niebawem lepiej z paru innych względów: odliczą na przykład ulgę na dzieci w pełnej wysokości - bo duża pensja to duże podatki. Zostanie im też sporo w kieszeni z tytułu obniżenia składki rentowej - bo wysokie płace to wysokie składki.
Ci, którzy pracują w budżetówce, handlu, usługach, muszą uważnie śledzić wydatki. Tylko w ciągu roku żywność podrożała o 7,5%, utrzymanie mieszkania o 4,1%, przejazdy o 8,8%. W istocie płacimy w tym roku mniej jedynie za dobra luksusowe: sprzęt rtv i agd, samochody, wyjazdy za granicę, połączenia telefoniczne. Ale to losu ubogich rodzin nie poprawia.
Piotr Bielski, główny ekonomista BZ WBK podkreśla, że w nadchodzących ciężkich czasach rodzinom potrzebna jest poduszka finansowa - czyli bufor bezpieczeństwa. W razie przejściowych kłopotów finansowych można wykorzystać rezerwy. Tymczasem w Polsce znacząco wzrosła w ostatnich latach liczba osób najmniej zarabiających. W tym roku może się okazać, że co piąty Polak nie dostaje nawet połowy średniej pensji krajowej, podczas gdy w 1999 roku tak marnie zarabiało tylko 13,4% rodaków. Skąd więc się wzięło przeświadczenie o masowych podwyżkach? - Duża część sektora prywatnego musiała gonić za płacami, by pozyskać pracownika i podnosiła wynagrodzenie - uważa socjolog, prof. Janusz Czapiński. - Natomiast w budżetówce nic się nie działo. W 2008 roku kolejarze, nauczyciele, lekarze będą namawiali rząd, by im pomógł.
W sferze budżetowej pracuje jednak wielu Polaków - około 528 tys. osób. Na godziwe podwyżki dla wszystkich na pewno nie wystarczy. Nieco złagodzi presję na podwyżki zysk z tytułu obniżenia składki rentowej. Co prawda w styczniu wzrosła płaca minimalna - z 936 (37% przeciętnej pensji) do 1126 złotych brutto (40% przeciętnej).
Jedyną rzeczą, która łączy obie części narodu: zamożną i ubogą, jest życie na kredyt. Te z pewnością podrożeją, bo w styczniu na pewno Rada Polityki Pieniężnej podniesie stopy procentowe. A wtedy dłużników w regionie śląskim przybędzie.
Już dziś jest ich tylu, że zarówno Krajowy Rejestr Długów, jak i InfoMonitor umieścili mieszkańca województwa śląskiego w czołówce najbardziej zadłużonych Polaków i ostrzegają przed nim potencjalnych sprzedawców na raty i kredytodawców.
Znawcy rzeczy twierdzą, że ponad 90% mieszkańców województwa spłaca zobowiązania terminowo. Jest jednak grupa, która czasowo nie wywiązuje się ze swoich zobowiązań - i tych osób w regionie śląskim przybywa
W styczniu wzrosła płaca minimalna - do 1126 złotych brutto
Beata Sypuła