"Podróżowanie do USA bez wiz za 6‑7 lat"
Podróżowanie do USA bez wizyty u konsula po wizę będzie możliwe, przy dobrej koniunkturze, za jakieś 6-7 lat - przewiduje amerykanista z Collegium Civitas dr hab. Bohdan Szklarski.
02.08.2007 14:00
Prawdopodobnie jeszcze w tym tygodniu prezydent USA George W. Bush podpisze ustawę, która liberalizuje kryteria wejścia do programu ruchu bezwizowego, jednak nie na tyle, by również Polacy mogli podróżować do Stanów Zjednoczonych bez wiz. Dotychczas prawo pozwalało znieść obowiązek wizowy tylko wobec krajów, w których konsulaty USA odmawiały wiz nie więcej niż 3% starających się o nie obywateli; obecnie podniesiono tę barierę do 10%. W Polsce jednak odsetek odmów jest na poziomie 26%.
Mamy prawo czuć się rozczarowani, że nie ma w tej ustawie żadnej furtki, która by pozwoliła w szczególnych przypadkach, dla sojuszników, zorganizować ruch bezwizowy - powiedział Bohdan Szklarski.
Zwrócił przy tym uwagę, że sprawa ta nie zależy tylko o działań dyplomatycznych. Jego zdaniem, do zniesienia wiz dla Polaków mogą się przyczynić takie czynniki jak coraz słabszy dolar i długotrwały wzrost gospodarczy w Polsce. Tutaj żadne decyzje administracyjne z naszej strony, czy silniejszy nacisk dyplomatyczny, nie wiele zmienią - ocenił.
Musi minąć jakiś czas. Im słabszy dolar tym większe są szanse, że ilość chętnych na pracę w USA będzie maleć. W związku z tym będzie maleć ilość osób, które przedłużają pobyt ponad czas. Może się jakoś do tej granicy 10 proc. dochrapiemy za 6-7 lat - prognozuje amerykanista.
Według niego, ludzie starający się o wyjazd do USA to w dalszym ciągu w sporej części emigranci zarobkowi, którzy jednak - jak zaznaczył - różnią się od osób wyjeżdżających do pracy w Unii Europejskiej, często dobrze wykształconych, znających języki.
Tymczasem USA - mówił Szklarski - to "stara baza", a ludzie starający się o wyjazd do Stanów najczęściej mają tam kontakty lub rodziny. To są ludzie, który nie znają języka, więc muszą jechać w miejsce, gdzie jest infrastruktura dla ludzi, którzy nie znają języka - zauważył Szklarski.
Ponadto - jak mówił - emigranci zarobkowi często przekraczają wyznaczony czas pobytu w USA, bo wiedzą jak trudne jest uzyskanie kolejnej wizy, a to również stawia Polskę w niekorzystnym świetle.
Amerykanista zaznaczył przy tym, że postanowienie o przyznaniu wizy lub odmowie jest decyzją administracyjną, którą podejmuje indywidualnie konsul podczas rozmowy z petentem. To przecież czysto uznaniowo decyzja - podkreślił. Szklarski uważa, że by zmniejszyć poziom odmów, wystarczyłyby wskazówki dla konsulów z Departamentu Stanu USA.
Szklarski zauważył, że nawet jeśli spełnimy limit 10 proc. odmów, to warunkiem zniesienia wiz będzie obowiązek powrotu z USA w określonym czasie. Tu jest pies pogrzebany - podkreślił amerykanista, zaznaczając, że dotychczas nie były przeprowadzane szczegółowe kontrole dotrzymywania terminów wyjazdów z USA. Ściślejsza ewidencja stawia nas w gorszej sytuacji - dodał.
Kraj, który przekroczy limit przedłużonych pobytów - zaznaczył Szklarski - automatyczne zostaje usunięty z programu bezwizowego.