Trwa ładowanie...
d9wwlz9
12-05-2005 18:00

Podrabianie po polsku

Zamieszanie wokół artystów Teatru Bolszoj robi się coraz większe. Cała sprawa może wkrótce zakończyć się w sądzie. Dyrektor moskiewskiej sceny grozi wytoczeniem procesu organizatorowi trasy koncertowej rosyjskich artystów. To dowód na to, że w Polsce podrobić można wszystko – twierdzi rzecznik stołecznej policji.

d9wwlz9
d9wwlz9

Po kilkudniowej burzy wokół rzekomego tourne teatru w Polsce, okazało się, że artyści, którzy przyjechali do naszego kraju, to nie Teatr Bolszoj, a jedynie ci soliści, którzy są aktualnie na urlopie. Cała sprawa jest dowodem na to, że w Polsce podrobić można wszystko. Najczęściej płyty CD, DVD, alkohol i markową odzież - przyznaje rzecznik Komendy Stołecznej Policji kom. Mariusz Sokołowski.

Organizatorzy nowej matury twierdzą, że wydawanych od tego roku świadectw nie da się sfałszować. Papier ma takie odczynniki chemiczne, że jeśli ktoś będzie próbował wywabić druk, powstaną plamy - tłumaczy szefowa Centralnej Komisji Egzaminacyjnej Maria Magdziarz. Ale pesymiści twierdzą, że podrobienie świadectwa to tylko kwestia czasu.

Kupić można już nawet tytuły naukowe. W kilka minut w Internecie można znaleźć firmy, które za pieniądze napiszą za nas pracę magisterską czy doktorską. Liczba takich firm wciąż rośnie - przyznaje szef Instytutu Społeczeństwa Wiedzy prof. Jerzy Woźnicki. Instytut opublikował właśnie raport o handlu pracami magisterskimi.

Polak potrafi podrobić nawet partię polityczną. Gdy Władysław Frasyniuk i Jerzy Hausner zapowiedzieli, że zakładają Partię Demokratyczną, przechytrzył ich Arnold Masin. Szybko złożył on w sądzie wniosek o zarejestrowanie partii politycznej o tej samej nazwie. Frasyniukowi i Hausnerowi polecił, by nie używali więcej nazwy jego ugrupowania.

d9wwlz9

Nawet człowieka można łatwo podrobić. Jacek Pieniążek do złudzenia przypomina amerykańskiego aktora Chucka Norrisa i należy do specjalnego stowarzyszenia sobowtórów. Ludzie oglądają się za nim nie tylko na ulicach Warszawy, ale i Teksasu.

Na sztukę przez duże "s" dali się nabrać wszyscy. Sytuacja z Teatrem Bolszoj przypomina słynną już anegdotę z Radiem Erewań. Najpierw organizator trasy koncertowej ogłosił, ze Polacy zwracają bilety. Potem okazało się, że nie tylko nie zwracają, ale w ogóle ich nie kupili. A na koniec, że to wcale nie jest Teatr Bolszoj.

Nie trzeba być socjologiem, aby odpowiedzieć na pytanie, dlaczego jedni podrabiają, a inni się na to łapią. Doskonale wiedział to już inżynier Mamoń, który mówił, że podobają mu się melodie, które już słyszał.

d9wwlz9
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d9wwlz9
Więcej tematów