Podpalanie islamu
Pod ambasadami Francji płoną ludzie. Zdesperowani Irańczycy demonstrują w ten sposób przeciw postępowaniu francuskich władz, które w ubiegłym tygodniu rozbiły emigracyjną organizację walczącą z reżimem w Teheranie – pisze Jakub Mielnik w „Przekroju”.
W Londynie w ubiegłych tygodniach podpaliły się trzy osoby, następne trzy przed centralą francuskiego kontrwywiadu w Paryżu. Dwie kolejne podpaliły się pod ambasadą Francji w Rzymie, po jednej w Berlinie i Hamburgu. Desperaci z rozmysłem przeprowadzili swój makabryczny protest przed siedzibami francuskich władz. W minionym tygodniu francuska policja przetrąciła kręgosłup jedynej organizacji, która mogła zapewnić im powrót do ojczyzny.
Nalot na biuro
We wtorek rano w paryskiej dzielnicy Val d’Oise zaroiło się od policjantów. Ponad 1200 funkcjonariuszy szturmem wzięło biuro zajmowane od lat przez Mudżahedinów Ludowych, organizacje irańskich emigrantów walczących z reżimem ajatollahów w Iranie. Francuska policja aresztowała 167 osób, zarekwirowała sprzęt komputerowy i satelitarny oraz dziewięć milionów dolarów w gotówce. Nalotu dokonano po tym, jak francuski kontrwywiad DST stwierdził, że grupa zamieniła paryskie biuro w międzynarodową bazę terrorystyczną.
Mudżahedini Ludowi są zbrojnym ramieniem Irańskiej Narodowej Rady Oporu – największej organizacji opozycyjnej wobec rządów muzułmańskich fundamentalistów w Iranie. Rada działa legalnie w wielu państwach Europy, a także w USA. Za cel członkowie organizacji stawiaja sobie obalenie teokratycznej republiki islamskiej w Iranie i zaprowadzenie tam demokracji na wzór zachodni.
Armia kobiet
Pod koniec lat 90. Mudżahedini mieli pod bronią około 35 tysięcy ludzi rozlokowanych w bazach na pograniczu Iranu i Iraku. Jedna trzecia armii i prawie 70% oficerów to kobiety. Kobiece oddziały raz po raz dokonywały rajdów na przygraniczne posterunki irańskich Strażników Rewolucji, wywołując tym konsternacje konserwatywnych mułłów.
Po 11 września 2001 r. Mudżahedini Ludowi podobnie jak większość zbrojnych grup z państw muzułmańskich zostali hurtem włączeni na listę organizacji terrorystycznych. W kwietniu tego roku zwycięskie oddziały amerykańskie otoczyły ich obozy w Iraku, grożąc unicestwieniem armii jeśli żołnierze nie złożą broni.
Prezent dla imamów
W Waszyngtonie, który oskarża Iran o posiadanie broni atomowej, coraz powszechniejsza jest opinia, że irańska opozycja na emigracji mogłaby z powodzeniem zastąpić reżim w Teheranie – tak jak stało się w Afganistanie i jak próbuje się forsować w Iraku. Nalot na biura Muhadżedinów Ludowych w Paryżu, choć wykonany w majestacie wojny z terroryzmem, to cios w jedyna siłę która pomogłaby Amerykanom obalić obecny rząd w Iranie. Likwidacja biura, które koordynowało działania opozycji w Iranie, i aresztowanie przywódczyni organizacji to prawdziwy prezent dla irańskich imamów.
Francja oddaliła na jakiś czas groźbę konfliktu na Bliskim Wschodzie, ale dla irańskich emigrantów cena, jaką przyszło zapłacić za podtrzymanie znienawidzonego przez nich reżimu, okazała się za wysoka. To dlatego niektórzy z nich wybrali formę protestu, która tak oburzyła francuskiego dyplomatę w Londynie.