Podniebne Miasto - najstarsze osiedle w USA
Byliśmy tu przed narodzeniem Chrystusa i
nadal jesteśmy - mówi z dumą Gregg Shutiva, wicegubernator Acoma,
jednego z 19 plemion Indian Pueblo.
03.05.2005 | aktual.: 04.05.2005 18:18
Dokładnie nie wiadomo, kiedy Acoma przybyli na pustynny płaskowyż dzisiejszego stanu Nowy Meksyk, ale najpóźniej w XIII wieku zbudowali swoje Podniebne Miasto, dziś najstarszą nieprzerwanie zamieszkałą ludzką osadę w USA, niecałe 100 km na zachód od Albuquerque.
Na mesę - skalne, niemal pionowo wznoszące się wzgórze 120 metrowej wysokości z płaskim szczytem - dopiero od 1959 roku można wjechać samochodem wąską, wspinająca się zygzakiem pod górę drogą. Indianie Acoma wdrapywali się po wykutych w skale stopniach.
Hiszpańscy konkwistadorzy pod wodzą Francisco Vasques de Coronado długo nie mogli zdobyć naturalnej fortecy. Jak im się to udało, wymordowali trzy czwarte mieszkańców. W XVII wieku postawili w Pueblo kościół-misję San Esteban del Rey. W czasie rebelii Pueblo w 1680 r., kiedy Indianie palili kościoły i zabijali księży, najdłużej służył Hiszpanom za twierdzę.
To kościół katolicki, ale dla nas to coś więcej. Modlimy się w swoim języku, do swoich duchów. Czcimy to, co pod spodem. Jestem ochrzczony, ale gdyby mnie zapytano jaka jest moja religia, odpowiem: Acoma - mówi Brian Vallo, przewodnik po Sky City z przywódczego klanu Antylopy.
Swoje domy z piaskowca i suszonej cegły Acoma budowali od ponad 700 lat. Tarasy na pierwszym i drugim piętrze zwrócone są na południe, ku słońcu. Wchodzi się na nie po drabinach. W Sky City (Podniebnym Mieście) do dziś nie ma elektryczności ani bieżącej wody.
Stale mieszka tu 13 rodzin - około 50 osób. Żyją z wyrobu przepięknej, unikalnej ceramiki dla turystów. Reszta mieszka i pracuje w okolicznych wioskach i przybywa do Podniebnego Miasta tylko na plemienne ceremonie. "Ale wszystkie domy" - podkreśla z naciskiem Brian - "mają swoich właścicieli i dozorców".
Pueblo Acoma - jedno z prawie 500 suwerennych indiańskich plemion w USA - jest teokracją. Społecznością rządzą "caciques", starsi przywódcy religijni, którzy mianują gubernatora i radę plemienia. Decyzje podejmuje się przez consensus.
Plemienna starszyzna stoi na straży tradycji i języka keros. Jego płynna znajomość jest warunkiem zasiadania w radzie plemienia. Dzieci uczą się keros od rodziców i w szkole, ale na pozdrowienia w nim wypowiadane coraz częściej odpowiadają po angielsku.
Kiedy w rezerwacie odkryto złoża węgla, biali przedsiębiorcy z zewnątrz chcieli je wydobywać. Kopalnia dała by ludziom pracę, której zawsze brakowało. Caciques stanowczo powiedzieli: nie. Nie mogli zgodzić się na bezczeszczenie świętej ziemi przodków.
Acoma nie pozwalają turystom na fotografowanie cmentarza, ani wnętrza kościoła misyjnego, a na zdjęcia mieszkańców trzeba każdorazowo uzyskać ich zgodę. I zapłacić przy wejściu 10 dolarów za prawo do fotografowania.
Od kilkunastu lat Acoma mają dodatkowe źródło dochodów - jest nim kasyno w rezerwacie. Podobnie jak wielu innym plemionom, przynosi miliony dolarów, za które Indianie budują ośrodek kultury. "Ale rynek gier hazardowych jest już nasycony, i trzeba pomyśleć o dywersyfikacji" - mówi wicegubernator Shutiva.
Kasyno - jak zapewnia Shutiva - nie przyciąga przestępczości, bo dzięki ścisłej kontroli nie wpuszcza się mafii. Ale czy nie kłóci się z wierzeniami religijnymi Acoma?
Cóż, nie chcemy wracać do tego co było. Doświadczyliśmy biedy i nie chcemy w niej żyć - mówi Shutiva.
Tomasz Zalewski