Podejrzany o zabójstwo dziennikarza z Mławy w rękach policji
• Policja zatrzymała podejrzanego o zabójstwo dziennikarza z Mławy
• To 29-letni Bartosz N.
• Podejrzany był poszukiwany od czerwca ubiegłego roku
02.02.2016 | aktual.: 02.02.2016 19:09
29-letni Bartosz N. podejrzany o zabójstwo mławskiego dziennikarza Łukasza Masiaka - zatrzymany. - Zostanie doprowadzony do prokuratury, gdzie usłyszy zarzut - powiedziała rzeczniczka płockiej Prokuratury Okręgowej Iwona Śmigielska-Kowalska. Dodała, że w związku z zatrzymaniem zawieszone wcześniej śledztwo w sprawie zabójstwa dziennikarza zostanie podjęte na nowo.
Bartosz N. był poszukiwany poprzez Interpol, a także SIS - System Informacji Schengen. Z nieoficjalnych informacji Polskiej Agencji Prasowej wynika, że sam zgłosił się do prokuratury.
Do zabójstwa 32-letniego Łukasza Masiaka doszło w nocy z 13 na 14 czerwca 2015 r. w toalecie kręgielni w jednym z nocnych lokali w Mławie. Śledztwo w tej sprawie wszczęła mławska Prokuratura Rejonowa. Postępowanie to przejął następnie wydział śledczy płockiej Prokuratury Okręgowej, wyznaczając do prowadzenia czynności mazowiecką komendę policji w Radomiu. Pod koniec czerwca 2015 r. płocki Sąd Okręgowy, na wniosek śledczych, zdecydował o wydaniu Europejskiego Nakazu Aresztowania 29-letniego Bartosza N., jako podejrzanego o zabójstwo dziennikarza z Mławy. Sąd uznał, że jest prawdopodobne, iż podejrzany o zbrodnię zbiegł za granicę. W lipcu 2015 r. Komenda Główna Policji informowała, że N. poszukiwany jest poprzez Interpol, a także SIS - System Informacji Schengen.
Bartosz N. był poszukiwany od czerwca ubiegłego roku między innymi Europejskim Nakazem Aresztowania wystawionym przez Sąd Okręgowy w Płocku, ponieważ istniały przesłanki, że mógł ukrywać się poza granicami Polski.
W czasie, gdy postępowanie w sprawie zabójstwa Masiaka prowadziła mławska prokuratura rejonowa, tamtejsi śledczy wydali postanowienie o przedstawieniu poszukiwanemu zarzutu zabójstwa dziennikarza. Zarzut dotyczy "działania z zamiarem ewentualnego pozbawienia życia". Zgodnie z art. 148 Kodeksu karnego, kto zabija człowieka - podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od 8 lat, karze 25 lat więzienia albo karze dożywocia. W sprawie przesłuchano m.in. świadków, przeprowadzono też ich konfrontacje.
Z dotychczasowych ustaleń, w tym z przeprowadzonej sekcji zwłok wynika, że Masiak został kopnięty w lewą część głowy, "co skutkowało powstaniem krwiaka oraz niewydolnością krążeniowo-oddechową i w efekcie zgonem" dziennikarza. Śledczy nie wykluczyli żadnej z wersji, dotyczącej motywów napaści, w tym kłótni między mężczyznami, którzy znali się wcześniej, a także obejmujących pracę zawodową dziennikarza - o takich ewentualnych motywach pisały m.in. mławskie media.
"Tygodnik Gazeta Mławska" informował po zabójstwie Masiaka, że do pierwszego napadu na dziennikarza doszło w połowie stycznia 2014 r., w pobliżu jego domu - zamaskowany sprawca użył wtedy gazu i pobił dziennikarza. Według gazety Masiak opisywał to zdarzenie tak: "Na pewno chodziło o zamieszczanie tekstów na portalu. Innej możliwości nie widzę". Media informowały też o otrzymanym przez dziennikarza nekrologu.
Helsińska Fundacja Praw Człowieka w oświadczeniu wydanym po zabójstwie Masiaka wezwała organy ścigania "do przeprowadzenia skutecznego śledztwa", którego celem będzie "dokładne wyjaśnienie" okoliczności zdarzenia. Także Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich zwróciło się w liście otwartym do ówczesnej minister spraw wewnętrznych Teresy Piotrowskiej "z kategorycznym żądaniem przeprowadzenia skutecznego śledztwa", zarówno w sprawie zabójstwa dziennikarza, jak i "sprawiających wrażenie ewidentnych" zaniechań organów, które powinny zapewnić mu bezpieczeństwo. Stanowisko w sprawie zajął wówczas również zarząd główny Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, stwierdzając, iż zabójstwo dziennikarza to kolejne świadectwo kryzysu państwa.
Odnosząc się wcześniej do publikacji mediów na temat wcześniejszych gróźb wobec Masiaka i jego pobicia, policja informowała, że dziennikarz złożył dwa zawiadomienia dotyczące takich zdarzeń: napaści - w styczniu 2014 r. oraz przesłania na jego adres nekrologu - w grudniu 2014 r. Nie udało się ustalić sprawców tych czynów. Według policji, dziennikarz zeznawał wtedy, iż nie miał żadnych wrogów ani problemów życiowych, których wynikiem mogły być napad i anonim z nekrologiem.
Łukasz Masiak pracował początkowo w "Głosie Mławy", a w 2010 r. założył własny portal - naszamlawa.pl. Był żonaty, miał dwoje dzieci.