PolskaPodejrzane prowizje

Podejrzane prowizje

Dyrektorzy trzech bydgoskich szkół i czterech przedszkoli przyjęli prowizje od firm za zbiorowe ubezpieczania podopiecznych. W ocenie pełnomocnika prezydenta ds. zwalczania korupcji nie jest to niezgodne z prawem, ale budzi poważne zastrzeżenia etyczne.

23.02.2004 07:46

Za każde ubezpieczone przedszkole lub szkołę towarzystwa asekuracyjne wypłacają prowizje, których wysokość waha się od 400 zł do 2 000 zł. W większości wypadków pieniądze te trafiają na konta placówek lub pozostają w gestii rady rodziców.

Jak jednak ustalił ratuszowy pełnomocnik do zwalczania korupcji Sławomir Wołoszyn, w 7 przypadkach prowizje za ubezpieczenia trafiły na prywatne konta dyrektorów. Osoby kierujące 4 przedszkolami, w których taka sytuacja miała miejsce, tłumaczyły, że pieniądze, chociaż formalnie trafiły na prywatne konta, w rzeczywistości zostały wykorzystane na potrzeby placówek i podopiecznych. Z tych funduszy kupowano np. stroje karnawałowe dla dzieci, a część przeszła na nieformalny fundusz reprezentacyjny. - Wykorzystałam te środki między innymi na takie usługi, których nie można rozliczyć rachunkiem, jak chociażby grabienie i wywóz liści - tłumaczy jedna z dyrektorek z listy pełnomocnika (nazwisk i numerów przedszkoli nie podajemy ze względu na ochronę danych osobowych).

Także w szkołach, w których prowizje trafiły na konta dyrektorów ostatecznie zostały wydane na szkolne potrzeby. Odstępstwo od tej reguły miało miejsce tylko w jednej ze szkół podstawowych. Jej dyrektorka wprawdzie ponad połowę honorarium od towarzystwa ubezpieczeniowego wydała na szkolny sprzęt, ale resztę zachowała dla siebie. I jak tłumaczy, nie widzi w tym nic złego.

Pełnomocnik ds. zwalczania korupcji S. Wołoszyn jest jednak zdecydowanie przeciwny, by kierownicy jakichkolwiek jednostek organizacyjnych gminy, w tym szkół, przyjmowali korzyści od prywatnych firm.

- Taka sytuacja stawia pod znakiem zapytania późniejszą bezstronność urzędnika. Skoro uzyskał od konkretnej firmy korzyść, to może za jakiś czas stawiać ją w pozycji uprzywilejowanej. Dlatego takie sytuacje nie powinny mieć miejsca - uważa Wołoszyn. Jego zdaniem nie można także tolerować niezaksięgowanych nigdzie funduszy reprezentacyjnych czy zakupów sprzętu.

Na razie jeszcze żadnych działań przeciwko temu procederowi nie podjęto. Wkrótce jednak pełnomocnik i dyrektor Wydziału Edukacji i Sportu UM Marian Sajna mają się zastanowić, jak ten problem rozwiązać.

J

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)