Podejrzana ws. Magdalenki pracuje w CBŚ
Grażyna B., b. naczelnik wydziału do walki z
terrorem kryminalnym Komendy Stołecznej Policji, której ostrołęcka
prokuratura postawiła zarzuty dotyczące niedopełnienia obowiązków
służbowych w czasie akcji policyjnej w podwarszawskiej Magdalence,
rozpoczęła pracę w Centralnym Biurze Śledczym.
Prokuratura po postawieniu zarzutów zawiesiła Grażynę B. w pełnieniu obowiązków służbowych. B. naczelnik odwołała się jednak od tej decyzji. Ostatecznie ostrołęcki sąd zdecydował, że może wrócić do pracy w policji, ale nie na stanowisko naczelnika wydziału do walki z terrorem kryminalnym KSP. W CBŚ będzie pełnić funkcję radcy.
Rzecznik komendanta stołecznego policji Mariusz Sokołowski powiedział, że nowym naczelnikiem wydziału do walki z terrorem kryminalnym KSP został Jacek Kubuszewski, dotychczasowy zastępca komendanta rejonowego policji na warszawskich Bielanach.
Akcja policyjna w Magdalence została przeprowadzona w nocy z 5 na 6 marca 2003 roku. Policjanci mieli zatrzymać dwóch przestępców zamieszanych w zabójstwo funkcjonariusza w Parolach w 2002 r. - Roberta Cieślaka i Igora Pikusa.
Na terenie posesji, na której ukrywali się bandyci, były rozmieszczone zamaskowane ładunki wybuchowe, o czym policja nie wiedziała. Zginęło dwóch policjantów (jeden na miejscu, drugi zmarł w szpitalu), a 16 zostało rannych. W wyniku wymiany ognia budynek, w którym znajdowali się przestępcy, częściowo spłonął. Obaj bandyci zginęli, jak się później okazało, w wyniku zaczadzenia.
W ubiegłym tygodniu zostało po raz piąty przedłużone w tej sprawie śledztwo. Prowadząca je Prokuratura Okręgowa w Ostrołęce, oprócz Grażyny B., postawiła zarzuty zastępcy komendanta stołecznego policji Janowi P. (został on zawieszony w pełnionej funkcji) i byłemu dowódcy pododdziału antyterrorystów Jakubowi J. Jan P. podobnie jak Grażyna B. może nadal pracować w policji, ale nie na stanowisku zastępcy komendanta stołecznego. Dotychczas nie ma jednak rozstrzygnięć w jego sprawie.
Prokuratura zamierza ponownie przesłuchać trójkę podejrzanych. W sprawie Magdalenki prowadzono również wewnętrzne postępowanie w policji, w efekcie którego powstał raport Komendy Głównej Policji. Jego autorzy zwrócili uwagę, że w Magdalence policja przyjęła "szablonowe rozwiązanie, pozbawione elementu zaskoczenia". Za błąd uznano, że na miejscu nie było karetek pogotowia. Oceniono, że "na etapie przygotowania akcji (...) nie wykonano wszystkich możliwych czynności i ustaleń, które mogły być istotne przy opracowywaniu strategii działania pododdziałów antyterrorystycznych". Ponadto - uznał zespół - nie posiadano żadnych informacji operacyjnych nt. rozmieszczenia na terenie posesji zamaskowanych urządzeń wybuchowych. Nie założono również wariantu, że szturmujący policjanci nie wejdą do budynku i będą zmuszeni prowadzić działania z zewnątrz.
Zespół opracowujący raport zwrócił się do komendanta głównego policji m.in. o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec zastępcy szefa Centralnego Biura Śledczego KGP - dowódcy pododdziału antyterrorystycznego Jakuba J. i wobec Grażyny B. Postępowania te zostały zawieszone ze względu na toczące się śledztwo prokuratorskie.