PolskaPodatnicy zapłacili, a jeden procent zniknął

Podatnicy zapłacili, a jeden procent zniknął

Grupa przyjaciół poznaniaka chorego na stwardnienie rozsiane przekazała na pomoc dla niego jeden procent swojego podatku. Organizacja, za pośrednictwem której miał otrzymać datki, twierdzi jednak, że tych pieniędzy nie ma, chociaż urzędy skarbowe potwierdzają, że zostały one przekazane.

Podatnicy zapłacili, a jeden procent zniknął
Źródło zdjęć: © WP.PL

15.10.2009 | aktual.: 15.10.2009 11:27

Wojciech Bajorek choruje na stwardnienie od piętnastu lat. Jego stan ciągle się pogarsza. Nie może samodzielnie się poruszać, traci władzę w rękach. Opóźnić postępy nieuleczalnej choroby może tylko stałe leczenie i rehabilitacja. Aby zdobyć na to środki finansowe, chory zapisał się do wielkopolskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Stwardnienia Rozsianego.

– Zapewniono mnie, że otrzymam środki na leczenie poprzez wpłaty jednego procentu z podatku. Teraz okazuje się, że jest inaczej, niż mówiono – mówi rozczarowany Wojciech Bajorek.

W akcję pomocy dla chorego zaangażowali się absolwenci poznańskiego liceum nr 5, z którymi przed laty chodził do klasy. – Na spotkaniu klasowym kilkanaście osób zadeklarowało się, że wpłaci na rzecz Wojtka. Każdy z nas otrzymał ulotkę z dokładną instrukcją, jak wypełnić PIT, by pieniądze mogły trafić na jego subkonto w stowarzyszeniu – relacjonuje Róża Korczyńska, jedna z licealnych koleżanek pana Bajorka.

Przykuty do wózka chory ustalił dotąd, że przynajmniej osiem osób przekazało na jego rzecz swój procent podatku. Wśród nich są ludzie majętni. Mężczyzna szacował, że na jego subkonto w PTSR trafi kilka tysięcy złotych na leczenie, ale przeżył rozczarowanie.

– W stowarzyszenia poinformowano mnie, że na moje nazwisko przyszło tylko 280 złotych. To po prostu niemożliwe. Mam potwierdzenia o większych wpłatach – mówi zmartwiony Wojciech Bajorek.

– Gdyby były wyższe sumy, to by je otrzymał – twierdzi Jerzy Zawadzki, skarbnik oddziału PTSR w Poznaniu. Zdenerwowany pytaniami o wpłaty przyznał jednak, że poznańskie stowarzyszenie dostało we wrześniu br. z tytułu jednego procentu ok. 40 tys. złotych. Dlaczego zatem subkonto pana Bajorka jest niemal puste? – Może darczyńcy źle wypisali dokumenty. Reklamacje należy kierować nie do nas, tylko do urzędów skarbowych – uważa skarbnik.

Tej wersji przeczą informacje uzyskane z urzędów skarbowych. Wystąpiło o nie kilku przekazujących swój podatek dla kolegi z liceum.
– Ja też otrzymałam pismo z urzędu z informacją, że moja wpłata na rzecz Wojtka została przelana do PTSR. Nastąpiło to już w sierpniu. Co zatem stało się z tymi pieniędzmi? – dziwi się Róża Korczyńska. Obawia się, że jej wpłatę stowarzyszenie wykorzysta na inne cele. – Mam nadzieję, że to jakieś nieporozumienie. Może coś źle zaksięgowano. Liczę na to, że te pieniądze się odnajdą – mówi sędzia z Piły (prosiła o niepublikowanie nazwiska), która wraz z mężem przekazała swój jeden procent na kolegę z liceum. Takich osób jak Wojciech Bajorek jest w poznańskim oddziale stowarzyszenia więcej. Inni bezskutecznie oczekujący na swój jeden procent obawiają się jednak, że upominanie się o pieniądze może narazić ich na kłopoty. – Lepiej dostać małą sumę niż żadną. Każda złotówka się liczy – tłumaczy swoje obawy inny poznaniak chory na stwardnienie rozsiane.

Co ciekawe, w centrali PTSR w Warszawie, nie ma żadnych problemów z przejrzystością datków wpływających na subkonta członków organizacji. Każdy z chorych otrzymuje co miesiąc wyciągi bankowe. W Poznaniu w PTSR tego się nie praktykuje. – Wyciągi rozwiewają wątpliwości dotyczące wpłat, ale nie możemy tego rozwiązania nikomu narzucić. Każdy oddział stowarzyszenia jest odrębnym podmiotem prawnym i ma samodzielność – wyjaśnia Rafał Backer, koordynator Rady Głównej PTSR w Warszawie.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)