Podatek liniowy a ortodoksyjna lewica
Rząd Leszka Millera wobec propozycji wprowadzenia podatku liniowego - a właściwie proporcjonalnego, jako że przewidziana jest kwota wolna - przyjął bardzo wygodną taktykę rozłożenia rąk - pisze w "Puls Biznesu" Jacek Zalewski.
Np. po prostu się nie da, bo budżet nie wytrzyma takich ubytków po stronie dochodów, bo brakuje poparcia w parlamencie... Jest to zgodne z doktryną o rodowodzie jeszcze PZPR-owskim: "jak partia mówi że nie da - to nie da, a jak partia mówi że da - to mówi".
Według komentatora "PB", pracodawcy jeszcze się łudzą, a tymczasem siły frontu ideologicznego dają ich pomysłom odpór. Unia Pracy, czyli koślawy filar koalicji rządowej, spotkała się z Ogólnopolskim Porozumieniem Związków Zawodowych, czyli podmiotem uczestniczącym w Trójstronnej Komisji do Spraw Społeczno- Gospodarczych. Obie wysokie układające się strony stwierdziły "pełną zbieżność stanowisk w sprawie niezgody na wprowadzenie tzw. podatku liniowego od osób fizycznych".
Takie deklaracje nie są żadnym zaskoczeniem, a jedynie potwierdzeniem generalnej linii obu organizacji, wywodzącej się z ich lewicowych korzeni - ocenia Jacek Zalewski.