"Poczułem się jak upośledzony - gorszy obywatel"
- To nieprawda, że dzieci ze szkół polskich na Litwie nie znają języka litewskiego i dlatego konieczne jest zwiększenie w tych placówkach liczby przedmiotów wykładanych w języku państwowym - powiedział dyrektor polskiej szkoły w Wilnie Adam Błaszkiewicz.
01.04.2011 | aktual.: 01.04.2011 10:13
- Jeżeli w jednej grupie będą uczniowie najstarszych dwóch klas szkoły litewskiej i polskiej, nikt nie odróżni, kto tu jest Litwinem, a kto Polakiem. To stwierdzam z całą odpowiedzialnością - zaznaczył dyrektor gimnazjum im. Jana Pawła II Adam Błaszkiewicz, który kieruje szkołą polską od 26 lat.
Wynarodowić Polaków. Dla ich własnego dobra? - czytaj więcej
Przyznaje, że starsze osoby na Wileńszczyźnie, w wieku ok. 60 lat, które ukończyły szkołę w czasach radzieckich, kiedy język litewski był wykładany jako język obcy, zapytane po litewsku, prawdopodobnie przejdą na język rosyjski, ale "to nie dotyczy obecnej młodzieży".
Nowelizacja ustawy o oświacie, przyjęta przez Sejm i podpisana przez prezydent Dalię Grybauskaite, przewiduje, że od 1 września br. w szkołach mniejszości narodowych na Litwie, w tym polskich, lekcje dotyczące historii Litwy, geografii Litwy, a także wiedzy o świecie w części dotyczącej Litwy będą prowadzone w języku litewskim.
Władze Litwy twierdzą, że przedstawiciele mniejszości narodowych nie znają wystarczająco dobrze języka państwowego. Dodatkowe lekcje po litewsku mają im pomóc w opanowaniu tego języka.
- Wszystkim mniejszościom narodowym należy pomóc, by ich członkowie stali się równoprawnymi obywatelami, to znaczy, pomóc im w integracji z Litwą - powiedziała prezydent, uzasadniając podpisanie ustawy.
W ocenie Adama Błaszkiewicza, najbardziej przykre jest to, że "uszczęśliwiają nas na siłę". - Ktoś uznał, że tak będzie dla nas najlepiej. Nie zapytano nas o zdanie, zlekceważono nasze prośby, postulaty. Czy tak ma wyglądać demokracja i społeczeństwo obywatelskie? - pyta Błaszkiewicz.
W szkołach polskich na Litwie od lat korzysta się nie tylko z podręczników polskich, lecz także litewskich oraz z litewskich pomocy naukowych i ćwiczeń. Obok terminologii polskiej uczy się terminologii litewskiej, bo państwowe egzaminy maturalne, które są jednocześnie egzaminami wstępnymi na uczelnie wyższe, składa się w języku litewskim.
Błaszkiewicz zaprzecza rozpowszechnionemu ostatnio mitowi, że mniejszości narodowe nie chcą uczyć się języka litewskiego i w języku litewskim. Jako przykład podaje własną szkołę, dla której poszukiwał w tym roku dobrego nauczyciela chemii. Zatrudnił Litwina, który "ani słowa nie umie po polsku". - Zastanawiałem się, jak to będzie. Na razie nie ma narzekań ani ze strony uczniów, ani ze strony nauczyciela - mówi.
- Nauczanie w języku litewskim obok polskiego w naszych szkołach jest praktykowane od dawna. Nie da się jednak na lekcji geografii nauczyć się języka litewskiego. Litewskiego należy uczyć się na lekcji języka litewskiego. Te 3 mln litów, które rząd zamierza przeznaczyć na dokształcenie naszych nauczycieli od historii i geografii w terminologii litewskiej, niech lepiej przeznaczy na wydanie porządnego podręcznika z litewskiego dla szkół mniejszości narodowych. Nasi lituaniści stają na głowie, by przygotować się do lekcji - mówi dyrektor polskiej szkoły, podkreślając, że "należy przede wszystkim zwrócić uwagę na jakość nauczania języka litewskiego w naszych szkołach".
Przypomina, że w polskiej szkole jest tyle samo lekcji z języka państwowego, co lekcji z języka ojczystego - cztery tygodniowo. A w starszych klasach języka litewskiego jest o jedną lekcję więcej niż polskiego - pięć.
- W ostatnich dniach poczułem się jak upośledzony, jak obywatel drugiej kategorii, bo wokoło politycy i media powtarzali, że ja nie znam języka litewskiego i trzeba mnie integrować ze społeczeństwem litewskim - powiedział Błaszkiewicz.
W jego ocenie stereotyp, że mniejszości narodowe źle znają język państwowy, został stworzony sztucznie i upowszechniony w celu uzasadnienia innej poprawki ustawy o oświacie, przewidującej ujednolicenie egzaminu maturalnego z języka państwowego w szkołach litewskich i szkołach mniejszości narodowych. W ocenie Adama Błaszkiewicza ta właśnie poprawka prowadzi do asymilacji.
- Wszyscy się skupili na tym, iż w szkołach mniejszości narodowych teraz więcej przedmiotów będzie wykładanych w języku litewskim. A nikt praktycznie nie mówi, że zgodnie z nowelizacją ustawy już za dwa lata egzamin maturalny z litewskiego dla wszystkich będzie ujednolicony i tu jest główne zagrożenie dla polskiej szkoły i dyskryminacja mniejszości narodowych - uważa Błaszkiewicz.
Zaznacza, że "dla uczniów szkół polskich język litewski zawsze pozostanie językiem wyuczonym i nie będą mogli oni na równi konkurować z uczniami szkół litewskich, dla których jest to język ojczysty". - Przyznają to też nasi lituaniści - mówi dyrektor.
- Obecnie nasze dzieci nie mają problemów z językiem litewskim, ale będą miały za kilka lat. Minimalna różnica pomiędzy językiem wyuczonym, a ojczystym zawsze pozostanie. Przy egzaminach maturalnych, które są u nas też egzaminami wstępnymi, liczy się każdy punkt, każde pół punktu. Od tego zależy, czy się dostaniesz na studia, czy nie. Czy będziesz miał studia płatne, czy bezpłatne - wskazuje Błaszkiewicz, podkreślając, że to jest właśnie dyskryminacja mniejszości narodowych.
Przypomina, że "są na Litwie Polacy, których dzieci od pierwszej klasy uczęszczają do szkół litewskich", ale według niego "już w pierwszym pokoleniu tacy Polacy zostaną zasymilowani".
- Na Litwie są też Polacy, którzy chcą kultywować swój język ojczysty i pozostać Polakami i do tego powinni mieć prawo - mówi Błaszkiewicz.
Podpisując nowelizację ustawy o oświacie prezydent Grybauskaite zaznaczyła, że zna "praktycznie wszystkie języki mniejszości narodowych". Odnosząc się do tych słów, dyrektor polskiej szkoły zaznaczył, że "nie jest obowiązkiem pani prezydent znanie wszystkich języków mniejszości narodowych, lecz troska o mniejszości narodowe jak o równoprawnych obywateli państwa, którym kieruje".