Początek procesu informatyka oskarżonego w sprawie Vatileaks
Do 10 listopada odroczony został rozpoczęty w poniedziałek przed watykańskim sądem proces informatyka z Sekretariatu Stanu Stolicy Apostolskiej Claudio Sciarpellettiego, który jest oskarżony o pomocnictwo w sprawie kradzieży tajnych dokumentów.
Główny oskarżony w aferze znanej jako Vatileaks, czyli papieski majordomus Paolo Gabriele został skazany 6 października przez ten sam watykański trybunał kierowany przez sędziego Giuseppe Dalla Torre na półtora roku więzienia za kradzież poufnych listów i dokumentów z apartamentu Benedykta XVI. Zostały one następnie opublikowane w książce włoskiego dziennikarza Gianluigiego Nuzziego.
Sprawę 48-letniego Sciarpellettiego wyłączono natychmiast z procesu Gabriele.
Pierwsza rozprawa poświęcona była kwestiom proceduralnym. W jej trakcie wyszło na jaw, że wszczęcie śledztwa przeciwko specjaliście w dziedzinie informatyki to rezultat informacji od zachowującego anonimowość urzędnika Sekretariatu Stanu na temat jego częstych kontaktów z papieskim majordomusem.
Agencja Ansa relacjonuje, że obrona argumentowała z kolei, że między Sciarpellettim a Paolo Gabriele nie było żadnych więzów szczególnej przyjaźni czy zaufania.
- Czy mój klient wystawiałby na niebezpieczeństwo 20 lat zaszczytnej służby na rzecz Stolicy Apostolskiej, by pomóc przyjacielowi, z którym był na "ty" i z którym rzadko się widywał? Jakie pobudki miały nim kierować? - pytał obrońca oskarżonego.
Ponadto obrońca informatyka powiedział, że w ciągu sześciu lat kamerdyner w przeciwieństwie do innych pracowników za Spiżową Bramą nigdy nie wymienił komputera, który został mu podarowany.
Watykan nie opublikował żadnych nagrań z sali sądowej. Watykański rzecznik ksiądz Federico Lombardi wytłumaczył to względami poszanowania prywatności.
Proces papieskiego majordomusa zakończył się konkluzją, że działał on sam i nie miał wspólników. Sciarpelletti, który został oskarżony o pomocnictwo, utrzymuje, że jest niewinny.
Claudio Sciarpelletti został aresztowany przez watykańską żandarmerię 25 maja tego roku, dwa dni po tym, gdy zatrzymano kamerdynera. Wyszedł na wolność po dobie za kaucją. Informatyka aresztowano po tym, gdy w szufladzie jego biurka znaleziono kopertę podpisaną: "Przesyłka osobista P. Gabriele" z pieczęcią biura informacyjnego watykańskiego Sekretariatu Stanu. Znajdowały się w niej poufne dokumenty. Niektóre z nich znalazły się potem w rozdziale książki Nuzziego na temat dowódcy watykańskiej żandarmerii Domenico Gianiego i aktywności niektórych ludzi z tej formacji poza Spiżową Bramą.
Z rozpowszechnionych akt watykańskiego śledztwa wynika, że Sciarpelletti podczas przesłuchania za Spiżową Bramą powiedział najpierw, że kopertę dostał od kamerdynera papieża dwa lata wcześniej. Następnie zmienił wersję i stwierdził, że kopertę dał mu jeden z prałatów, aby przekazał ją Gabriele.
Składając zeznania, informatyk wskazał go jako odbiorcę poufnych listów i not. Zwraca się uwagę na to, że w uzasadnieniu wyroku wydanego na kamerdynera sąd podkreślił wówczas, że działał on sam i nie miał wspólników.
Określany przez media jako "Vatileaks bis" proces informatyka, jak zapowiedział już sąd, będzie krótki, podobnie jak sprawa Gabriele, która zakończyła się w ciągu tygodnia po czterech rozprawach.
W poniedziałek do sądu przybył z watykańskiej celi Paolo Gabriele, wezwany jako świadek. Zeznania mają też złożyć: dowódca żandarmerii, jego zastępca Gianluca Gauzzi Broccoletti, zastępca komendanta Gwardii Szwajcarskiej William Kloter oraz szef biura informacyjnego Sekretariatu Stanu ksiądz prałat Carlo Maria Polvani. Włoskie media zastanawiają się, czy to od niego informatyk dostał kopertę z prośbą o przekazanie jej majordomusowi.
Ksiądz ten uważany jest za kluczową postać w tej sprawie także dlatego, że jest siostrzeńcem arcybiskupa Carlo Marii Vigano, zwolnionego z Watykanu i mianowanego nuncjuszem w Waszyngtonie po tym, gdy w ujawnionym przez Gianluigiego Nuzziego liście poinformował papieża Benedykta XVI o przypadkach korupcji i nieprawidłowościach finansowych w Gubernatoracie Państwa Watykańskiego. To właśnie wraz z ujawnieniem listu abpa Vigano wybuchł zimą tego roku skandal masowego wycieku dokumentów zza Spiżowej Bramy, który nazwano potem Vatileaks.