Początek końca Tony'ego Blaira?
Dzień po dotkliwej porażce w głosowaniu nad
jedną z propozycji zaostrzenia prawa antyterrorystycznego, premier
Tony Blair stanął wobec pytań o przyszłość swego rządu i pozycji
jako lidera Partii Pracy.
10.11.2005 | aktual.: 10.11.2005 13:49
"Czy to początek końca?" - pytają dzienniki "The Times" i "Daily Mail". "Daily Telegraph" uznał środę za "najczarniejszy dzień Blaira", a tabloid "Daily Mirror" pyta żonę premiera Cherie, czy zaczęła się już pakować.
W środę po południu Blair, który jest u władzy od 1997 roku, po raz pierwszy przegrał głosowanie w Izbie Gmin. Nie zdołał przeforsować kontrowersyjnej propozycji wydłużenia okresu zatrzymania podejrzanych o terroryzm z 14 do 90 dni bez konieczności przedstawienia zarzutów. Przeciwko rządowi głosowało 49 (z 356) posłów Partii Pracy.
"Po wczorajszych wydarzeniach oczywiście powstają pytania, jak długo Blair może pozostać na stanowisku. (...) Blair nadal zamierza pozostać premierem do końca kadencji parlamentu, ale nie może zachowywać się tak, jakby nic się nie wydarzyło" - pisze komentator "Timesa" Peter Riddell.
Część laburzystów domaga się od Blaira ustąpienia przed końcem kadencji na rzecz obecnego ministra skarbu Gordona Browna.
O wiele bardziej środowa "rebelia" zaszkodzić może Partii Pracy jako partii rządzącej, jej wizerunkowi oraz reputacji ugrupowania, które jest zdolne podejmować trudne decyzje - uważa Riddell.
Winę za klęskę próbuje wziąć na siebie minister spraw wewnętrznych Charles Clarke. Ucierpiał autorytet każdego, a szczególnie mój, w tym sensie, że nie potrafiłem zapewnić większości głosów w Izbie Gmin dla propozycji, którą uważałem za słuszną. Oczywiście tego żałuję - powiedział Clarke w rozmowie z radiem BBC4.
Zaprzeczył on też, jakoby Blair narzucił mu forsowanie 90-dniowego okresu zatrzymania wbrew jego woli. To ja źle oceniłem sytuację - przyznał. Według niektórych komentatorów, Clarke był skłonny przygotować kompromisową poprawkę do ustawy antyterrorystycznej, jednak to Blair nalegał argumentując, że nie można zawierać kompromisów w sprawie bezpieczeństwa narodowego.
Jednak zdaniem komentatorów, wobec "rebelii" w Partii Pracy, zagrożone będą inne ważne inicjatywy rządu Blaira, jak reforma oświaty i systemu opieki i zabezpieczeń społecznych, jeżeli Blair nadal będzie bezkompromisowym premierem.
Tabloid "The Sun" staje w obronie Blaira i oskarża parlamentarzystów, szczególnie "cykorów" z Partii Konserwatywnej, o zdradę poglądów większości Brytyjczyków, którzy popierali rządową propozycję zaostrzenia prawa antyterrorystycznego. Według gazety prawdziwymi zwycięzcami środowego głosowania są na równi z opozycją m.in. Osama bin Laden oraz Abu Musab al-Zarqawi, a ofiarami - osoby, które przeżyły lipcowe zamachy w Londynie.
Anna Widzyk