Pociąg donikąd
Porozumienie, jakie osiągnęli po kilku
dniach negocjacji kolejarscy związkowcy z szefostwami spółek PKP i
z Ministerstwem Infrastruktury, zapewne ucieszy podróżnych
obawiających się utknięcia z powodu protestów gdzieś na kolejowej
trasie - pisze "Rzeczpospolita".
12.07.2003 | aktual.: 12.07.2003 08:00
Nie jest jednak dobrą wiadomością dla podatników, którym przyjdzie za tę zgodę zapłacić. Władze po raz kolejny ustąpiły, i to na całej linii - podkreśla komentator dziennika Krzysztof Bień.
W wyniku porozumienia zostanie spowolniony i wstrzymany proces zamykania nierentownych linii. (...) Zamiast decentralizacji ponowna centralizacja. Nie ma mowy o prawdziwej prywatyzacji. Nie ma też mowy o przyspieszeniu sprzedaży niepotrzebnych gruntów i nieruchomości, których wartość kilkakrotnie przewyższa wartość długów PKP.
Według komentatora "Rz", uzdrawianie kolei na świecie nie postępuje łatwo, czego przykładem mogą być trudności, jakie do dziś przeżywają brytyjskie koleje po wielu już latach od prywatyzacji. Nie tłumaczy to jednak braku koncepcji i woli poddania transportu kolejowego rygorom rachunku ekonomicznego. Dwa lata dowodzenia tym odcinkiem przez wicepremiera Marka Pola to - podobnie jak w przypadku budowy autostrad - czas kompletnie zmarnowany. Wszystko wskazuje, że nadal tak będzie.(uk)
Więcej: Rzeczpospolita - Pociąg donikąd