Pobity 4‑latek z Bytomia nieprzytomny. "Jego stan nie poprawił się"
Ciężki i niestabilny jest stan czterolatka z Bytomia, który został pobity przez konkubenta swojej matki. Nieprzytomne dziecko w sobotę trafiło do Centrum Pediatrii i Onkologii w Chorzowie. Chłopiec w szpitalu walczy o życie. Jest utrzymywany w stanie śpiączki farmakologicznej - podaje TVP Info.
29.12.2013 | aktual.: 29.12.2013 10:31
Chłopczyk jest w bardzo poważnym stanie, ma liczne obrażenia, także narządów wewnętrznych. Oddycha za pomocą respiratora. Na razie nie wiadomo, kiedy lekarze zdecydują się wybudzić dziecko ze śpiączki farmakologicznej.
- Stan dziecka na razie nie poprawił się. O rokowaniach na razie nie możemy nic powiedzieć. Dziecko nadal jest nieprzytomne, nadal oddycha za pomocą respiratora. Zobaczymy co przyniesie dzień - powiedział Grzegorz Grzegorek z Centrum Pediatrii i Onkologii w Chorzowie.
- Pacjent jest w stanie śpiączki farmakologicznej w celu ustabilizowania funkcji życiowych. Oprócz intensywnego nadzoru, który jest prowadzony, na razie inne działania - poza monitorującymi procesy życiowe - nie są prowadzone - dodał.
- Cieszymy się, że dziecko żyje. Na to jak będzie przebiegał proces dochodzenia do zdrowia musimy poczekać. Obrażenia dziecka były poważne, doprowadziły do takiego stanu, w jakim dziecko teraz się znajduje. Chłopiec miał liczne urazy, powodujące także uszkodzenia organów wewnętrznych - powiedział Grzegorek.
Prokurator skierował do bytomskiego sądu wnioski o aresztowanie matki chłopca i jej partnera. Zgodnie z decyzją sądu, 26-latek spędzi w areszcie najbliższe trzy miesiące, a matka dziecka dwa miesiące.
Mężczyźnie postawiono zarzut spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, za co grozi mu do 10 klat więzienia. W chwili zatrzymania miał ponad promil alkoholu w organizmie.
Matce dziecka grozi do trzech lat więzienia za nieudzielenie pomocy swojemu dziecku.
Zarzuty usłyszała też matka mężczyzny, u której mieszkali. Jest podejrzana o znęcanie się i - podobnie jak matka chłopca - o nieudzielenie pomocy. 65-letniej kobiecie grozi kara do 10 lat więzienia.
Wszystkie trzy osoby przyznały się do winy. W sobotę zapadły decyzję o tymczasowym areszcie i o tym, że 65-letnia kobieta została zwolniona do domu, ale pozostaje pod policyjnym nadzorem. Sprawa będzie prowadzona w nadchodzącym tygodniu.
Policja dowiedziała się o sprawie od pracowników pogotowia, wezwanych do nieprzytomnego dziecka, wcześniej nie było żadnych sygnałów patologii w rodzinie.