Pobili ich, bo rozmawiali o gejach. Policja umorzyła śledztwo z "braku danych"
"Część z nas dostała pięściami między oczy. Niektórych kopano na ziemi" – relacjonuje atak na rozmowę w knajpie Michał Pytlik, działacz Razem. Sprawę zgłoszono na policję, po kilku miesiącach ta zrezygnowała z prowadzenia śledztwa.
21.11.2017 | aktual.: 21.11.2017 14:24
W maju, na krakowskim Kazimierzu Michał Pytlik i jego partyjni koledzy rozmawiali o homoseksualności. Nie spodobało się to siedzącym obok mężczyznom. "Mieli problem z 'pedałami'. Sytuacja nie skończyła się na agresji słownej. Część z nas dostała pięściami między oczy. Niektórych kopano na ziemi" – opowiada na Facebooku. "W naszą stronę poleciały szklane butelki (jedną z nich dostałem w lewe ramię)" – dodaje. Interweniowali policjanci, działacze złożyli zawiadomienie o przestępstwo motywowane nienawiścią.
Po paru miesiącach od wydarzenia (doszło do niego w maju) Pytlik dowiedział się, że dochodzenie umorzono. Powodem jest brak danych agresorów, a przynajmniej tak twierdzi policja. Członek Razem stanowczo jednak temu zaprzecza, pokazując swoje obrażenia. "To niesłychane. Zachowanie policji i przyzwolenie rządu sprawiają, że bezwstydni, bezczelni agresorzy mogą robić wszystko, a i tak pozostaną bezkarni" – stwierdza Pytlik, apelując o obronę ofiar, bo każdy może się nią stać.