Pobicie Adama Niedzielskiego. Kulisy zatrzymania sprawców zdarzenia
- Mężczyźni, którzy pobili byłego ministra zdrowia Adama Niedzielskiego, pojawili się na komendzie policji po telefonie od adwokata. Zadzwoniła do niego partnerka jednego ze sprawców zdarzenia, która była przesłuchiwana. Policjanci i tak by zatrzymali podejrzanych pod ich domem - mówi nam anonimowo jeden z oficerów policji, znających kulisy sprawy.
Do zdarzenia doszło w środę o 14.56 przed jedną z restauracji w Siedlcach na ul. Armii Krajowej. Przed lokalem dwóch mężczyzn zaatakowało byłego ministra zdrowia Adama Niedzielskiego. Jak relacjonował później w mediach społecznościowych, "dostał cios w twarz, a następnie został skopany leżąc na ziemi". Całe zajście trwało kilkanaście sekund, a sprawcy uciekli.
W ciągu kilku minut przyjechała na miejsce policja i pogotowie ratunkowe, które udzieliło Niedzielskiemu pierwszej pomocy. Były minister zdrowia został przewieziony do szpitala.
Policjanci zabezpieczyli monitoring, przesłuchali świadków, a Niedzielski złożył zeznania. Mundurowi szybko ustalili, że sprawcami zajścia było dwóch mężczyzn w wieku 35 i 39 lat. Funkcjonariusze pojawili się pod ich domem.
- Ok. 21.35 sprawcy zajścia pojawili się na komendzie, gdzie zostali zatrzymani. W tym czasie przesłuchiwana była partnerka jednego z nich, która zadzwoniła do znajomego adwokata. Prawnik skontaktował się z jednym z mężczyzn i przekazał, by dobrowolnie pojawili się na posterunku policji. Tak czy inaczej, zostaliby zatrzymani. Ich pojawienie się na komendzie nie miało związku ze skruchą i poczuciem winy. Obaj zresztą byli pijani, mieli ponad 2 promile alkoholu we krwi - mówi nam jeden z policjantów, znających kulisy sprawy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co z ochroną Niedzielskiego? Wiceszef MSWiA wyjaśnia
Jak dodaje, obaj byli znani siedleckiej policji i mieli już wcześniej kłopoty z prawem.
Mężczyźni zostali zatrzymani i osadzeni w Pomieszczeniu dla Osób Zatrzymanych. Czynności zostaną przeprowadzone z nimi w czwartek po wytrzeźwieniu. Została im też pobrana krew na obecność narkotyków. Materiały sprawy zostały przekazane do Prokuratury Rejonowej w Siedlcach.
"Jestem cały poobijany i obolały, ale chcę Was uspokoić, że nie stwierdzono żadnych obrażeń wewnętrznych. Dziękuję policji za sprawne działanie oraz szczególną staranność w zebraniu materiału dowodowego" – przekazał w mediach społecznościowych Adam Niedzielski.
Odpowiedzialnością za zdarzenie obarczył szefa MSWiA Marcina Kierwińskiego, który w grudniu 2023 r. odebrał mu ochronę SOP. Otrzymał ja po incydencie w maju 2021 roku, gdy grupa osób osaczyła ministra Niedzielskiego przy wejściu do bloku, w którym szef resortu zdrowia ma mieszkanie. Jednemu z nich śledczy postawili zarzuty i skierowali do sądu akt oskarżenia przeciwko niemu.
Do sprawy odniósł się w czwartek na konferencji Marcin Kierwiński.
- Jeśli chodzi o ochronę pana ministra Niedzielskiego. Pan minister przestał być ministrem w sierpniu 2023 r. Każdy z nas, kto ma przyznaną ochronę ustawową bądź na podstawie decyzji po zakończeniu pełnienia funkcji publicznej - ta ochrona wygasa. Ochrona SOP przysługiwała mu do grudnia 2023 r. - wyjaśnił szef MSWiA.
Z naszych ustaleń wynika, że po grudniu 2023 r. Niedzielski nie wnioskował o przyznanie mu dalszej ochrony. - Może to zrobić teraz - słyszymy od naszego informatora ze służb. Według przepisów może to zrobić również MSWiA. Nieoficjalnie, taki wniosek do SOP w czwartek jeszcze nie wpłynął.
Jak ujawnił w programie "Tłit Wirtualnej Polski" wiceminister MSWiA, Czesław Mroczek, to on podjął decyzję o odebraniu ochrony byłemu ministrowi zdrowia.
Wiceszef MSWiA zaznaczył również, że policja, na podstawie decyzji komendanta wojewódzkiego policji i w ramach prowadzonego postępowania, ma możliwość przyznania ochrony osobie, której życie może być zagrożone. Mroczek jednak nie posiada wiedzy, czy Adam Niedzielski składał wniosek o taką ochronę.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski