PO zrzuca z siebie odpowiedzialność?
Afera Amber Gold, siedziba IPN, kondycja służby zdrowia - PO mówi, że nie ma z tym nic wspólnego. Im więcej zalicza wpadek, tym gorliwiej zrzuca z siebie odpowiedzialność - pisze "Rzeczpospolita".
26.08.2012 | aktual.: 27.08.2012 11:26
Na początku mijającego tygodnia osoby zajmujące się PR-em Platformy Obywatelskiej radziły, jak wybrnąć z zarzutów, że to rządzone przez PO państwo zawiodło w sprawie Amber Gold i uzasadnić sprzeciw wobec komisji śledczej - informuje gazeta.
Jednym z pomysłów było zrzucenie winy na PiS. Poseł Paweł Olszewski, rzecznik Platformy, w rozmowie z TVN24, komentując wniosek o sejmową komisję śledczą, odpowiedzialnością za dopuszczenie do afery, obwinił partię Jarosława Kaczyńskiego. - Zastanawiam się, gdzie byli w 2005 roku, kiedy mieli pełną władzę nad prokuraturą, nad służbami specjalnym, a zapadł pierwszy wyrok na Marcina P. - mówił Olszewski.
PO przypisuje winę opozycji nie tylko w związku z aferą z Amber Gold, ale także w sprawie trudności ze sprzedażą budynku, w którym mieści się siedziba IPN, co może na wiele miesięcy sparaliżować działania Instytutu. Według ministra skarbu Mikołaja Budzanowskiego prywatyzacja Ruchu nastąpiła w 2006 roku, pod rządami partii Kaczyńskiego, która odpowiada za obecną sytuację - donosi "Rzeczpospolita".
Jak czytamy, resort zdrowia także nie bierze odpowiedzialności za zapaść w służbie zdrowia, bowiem szpitale podlegają w większości samorządom. Podobnie jest z edukacją. Rząd przekonuje, że decyzje o zamykaniu szkół podejmują autonomiczne samorządy. Problem w tym, że gminom brakuje środków do coraz większej ilości zadań, jakie nakładają na nie rząd i parlament - pisze gazeta.
Zdaniem dra Rafała Chwedoruka, politologa z Uniwersytetu Warszawskiego, zrzucanie z siebie odpowiedzialności może w przyszłości zaszkodzić Platformie. - Potęgowanie się zjawisk kryzysowych będzie budziło tęsknotę za silną, skuteczną władzą zdecydowaną w swoich działaniach, a nie taką, która wyłącznie odsuwa od siebie odpowiedzialność - ocenił.