Po zabójstwie młodego Belga - Polacy w Belgii nie kryją obaw
Polacy mieszkający i pracujący w Belgii obawiają się, że zabójstwo belgijskiego 17-latka, o które podejrzani są dwaj polscy nastolatkowie, a które wstrząsnęło opinią publiczną w Belgii, wpłynie na opinię o całej polskiej społeczności w tym kraju.
Teraz będzie nam się tu trudniej żyło, stracimy zaufanie Belgów - mówią Polacy spotkani w pełnej polskich imigrantów dzielnicy St. Gilles w Brukseli. Tak komentują informacje policji, że morderstwa mieli dokonać przed ponad dwoma tygodniami młodzi Polacy.
Joe Van Holsbeeck zginął 12 kwietnia na brukselskim Dworcu Centralnym od ciosów nożem. Napastnicy ukradli mu przenośny odtwarzacz plików MP3. We wtorek belgijska prokuratura potwierdziła, że o dokonanie zbrodni podejrzani są: 16-latek, który już został zatrzymany i jego kolega, który prawdopodobnie zbiegł do Polski.
Zatrzymany przez policję Polak mieszkał i chodził do szkoły w dzielnicy Anderlecht, uznawanej za niebezpieczną. To największe skupisko Polaków w Brukseli. We wtorek po południu wśród polskich mieszkańców tej dzielnicy, z którymi rozmawiała PAP, nie udało się znaleźć nikogo, kto zna podejrzanych o zbrodnię nastolatków.
W południe na targu w St. Gilles między straganami z owocami, warzywami i tanimi ubraniami, często słychać polski język. Ale rozmowy nie dotyczą zbrodni, bo niewielu Polaków o niej słyszało. Większość z nich nie słucha belgijskiego radia i nie ogląda tutejszej telewizji, bo nie rozumie ani języka francuskiego, ani flamandzkiego.
Na ulicy Waterloo w St. Gilles mieszczą się dwa polskie sklepy. Sprzedawca jednego z nich mówi, że od rana tylko jedna osoba mówiła mu o morderstwie. Jego zdaniem, nasi rodacy nie mają czasu na zajmowanie się takimi sprawami, bo pracują po 10-12 godzin dziennie - tak jak on sam. Mężczyźni głównie na budowach, kobiety - jako pomoce domowe - wyjaśnia.
W pobliżu targu znajduje się ulica, przy której siedzibę ma Polska Misja Katolicka na kraje Beneluksu. Prowadzi ją ks. Tadeusz Czaja. Od rana telefon na jego biurku nie milknie. Co kilkadziesiąt minut odzywa się dzwonek domofonu. To kolejni dziennikarze mediów belgijskich.
Niedawno miałem spotkanie z polską młodzieżą przygotowującą się do bierzmowania. Mówiłem im, że młodość to wspaniały czas, pełen szans, możliwości, ale z drugiej strony - to okres niepoukładany, w którym trzeba bardzo uważać, by nie popełnić jakiegoś błędu. Tak, jak w źle zmontowanym samochodzie: wrzucasz pierwszy bieg, a on jedzie do tyłu. Oni wtedy się zaczęli śmiać... - opowiada. Jak przyznaje, w tej grupie młodych ludzi, którzy przygotowują się do sakramentu bierzmowania, mogli być podejrzewani o to morderstwo nastolatkowie.
Wstrząśnięci zbrodnią są też Polacy skupieni w organizacjach polonijnych. Niestety, ta tragedia nie przyczyni się do poprawy wizerunku naszego kraju tutaj - powiedział prezes Zjednoczenia Polskiego w Belgii, Włodzimierz Dropiński.
Katarzyna Rumowska