Po wybuchu gazu w Oławie lokatorzy 15 mieszkań nie wrócą do domów
Przez najbliższe dni mieszkańcy 15 lokali bloku w Oławie (woj. dolnośląskie), w którym w sobotę wieczorem doszło do wybuchu gazu, nie wrócą do swoich mieszkań - zdecydował nadzór budowlany.
Jak powiedział wiceburmistrz Oławy Jerzy Hadryś, ze wstępnych ustaleń inspektorów nadzoru budowlanego wynika, że konstrukcja budynku nie została naruszona. - Potrzebne będą dalsze ekspertyzy i określenie skali pracy remontowych, jakie będzie trzeba wykonać w budynku - powiedział Hadryś.
Inspektor budowlany zgodził się, aby rodziny z 15 lokali klatki, w której doszło do wybuchu, mogły zabrać z mieszkań swoje rzeczy. Łącznie ponad 40 osób spędzi najbliższe dni w hotelu, który wynajęły władze Oławy, bądź u swoich rodzin. W sobotę wieczorem inspektor budowlany zezwolił na powrót do domów mieszkańców lokali w klatce sąsiedniej.
Jak powiedziała rzeczniczka Komendy Powiatowej Policji w Oławie Alicja Jędo, ze wstępnych ustaleń wynika, że przyczyną wybuchu była awaria instalacji gazowej. - To jednak szczegółowo będą wyjaśniać ekspercie - powiedziała.
W sobotę poważne obrażenia odniósł 27-letni mężczyzna, który w wyniku wybuchu wypadł z lokalu na drugim piętrze. Mężczyzna z licznymi oparzeniami trafił do szpitala w Siemianowicach Śląskich.
Do wybuchu doszło w sobotę przed godz. 18 w mieszkaniu na drugim piętrze czteropiętrowego bloku z lat 80., tzw. "wielkiej płyty". W wyniku eksplozji wypadła cała ściana, płyta mieszkania. Uszkodzone zostało również mieszkanie sąsiadujące, z tym w którym nastąpił wybuch gazu. Z innych mieszkań wyleciały szyby okienne.