ŚwiatPO: walka o Joaninę to walka o pietruszkę

PO: walka o Joaninę to walka o pietruszkę

Sprawa mechanizmu z Joaniny to "teatr
pozorów" obecnej ekipy rządzącej, pozorów, które mają przykryć
wrażenie, że Polska wszystko, co miała, oddała w czasie negocjacji
na czerwcowym szczycie UE - ocenił wiceszef PO
Bronisław Komorowski.

PO: walka o Joaninę to walka o pietruszkę
Źródło zdjęć: © PAP

18.10.2007 | aktual.: 19.10.2007 09:15

Komorowski powiedział na konferencji prasowej, że władze polskie walcząc o wpisanie do Traktatu Reformującego UE mechanizmu z Joaniny "albo walczą o rzecz kompletnie niemądrą dla Polski, albo o rzecz kompletnie dla Polski szkodliwą".

Na rozpoczynającym się w Lizbonie szczycie UE, poświęconym głównie Traktatowi Reformującemu UE, do rozstrzygnięcia pozostał m.in. polski postulat dotyczący tzw. kompromisu z Joaniny.

Warszawa chce, by ten mechanizm - umożliwiający krajom członkowskim odwlekanie podejmowania decyzji w UE przez "rozsądny czas", nawet jeśli nie mają one wystarczającej mniejszości blokującej - został zapisany w protokole do traktatu. W ten sposób stałby się prawnie wiążący.

Według Komorowskiego, mechanizm z Joaniny preferuje największe kraje europejskie, a Niemcy mogą go uruchomić znacznie łatwiej niż Polska.

Sprawa Joaniny jest to w znacznej mierze teatr pozorów, który uprawia obecna ekipa rządząca, pozorów, które mają przykryć wrażenie, że Polska to, co miała, oddała w czasie negocjacji czerwcowych i nie może nic więcej odzyskać. Dała zarówno zgodę na podwójną większość (chodzi o sposób podejmowania decyzji w UE), o którą zabiegała strona niemiecka. Nie podjęła walki o gwarantowanego komisarza w Unii Europejskiej dla Polski - mówił wiceszef Platformy.

Popołudniowa konferencja Komorowskiego była odpowiedzią na wcześniejszą konferencję ministra w Kancelarii Prezydenta Michała Kamińskiego, który powiedział, że krytyka polityki prezydenta Lecha Kaczyńskiego tuż przed szczytem Unii Europejskiej w Lizbonie, to ze strony PO "nielojalność wobec własnego państwa" i "brutalny atak".

Te słowa Kamińskiego były z kolei odpowiedzią na przedpołudniową konferencję PO, na której Komorowski uznał, że zapowiadana walka prezydenta na szczycie w Lizbonie o tzw. mechanizm z Joaniny, to "walka o pietruszkę".

Po południu Komorowski podkreślał też, że Polska nie próbowała zablokować krytykowanej przez PiS dwa lata temu "preferencji w Traktacie Konstytucyjnym dla tzw. nowych landów niemieckich, czyli dla terytorium byłej NRD".

Dziś ten zapis jest w Traktacie Reformującym i gwarantuje landom niemieckim, czyli byłej NRD lepsze warunki integracji niż te które uzyskała i uzyskuje Polska- przekonywał Komorowski. Jak dodał, prosi polityków PiS o wyjaśnienie, skąd "ta nagła zmiana ich stanowiska w tej kwestii".

Komorowski pytał też w trakcie konferencji czy Polska postanowiła wysłać 350 żołnierzy do Czadu w zamian za poparcie Francji dla Joaniny. Według niego, pierwotnie planowano wysłać tam znacznie mniej żołnierzy.

Szef MON Aleksander Szczygło pytany o liczebność polskiego kontyngentu powiedział, że do wyjazdu do Czadu przygotowanych jest obecnie 150 osób - 146 żołnierzy, głównie żandarmów, i 4 cywilów. Minister ocenił, że Polska, jeśli będzie taka potrzeba, zwiększy kontyngent o kolejnych 200 żołnierzy. Zwracała się o to strona francuska. Podkreślił, że w rejonie misji trwa rekonesans, przebywa tam m.in. dowódca kontyngentu ppłk Marek Gryga.

W poniedziałek francuski minister spraw zagranicznych ogłosił, że Polska zgłosiła do misji w Czadzie 350 żołnierzy. O Polskich Kontyngentach Wojskowych informują polskie władze- tak odniósł się do tego rzecznik MON Jarosław Rybak.

Według Komorowskiego, "teraz potwierdza się, że miał rację minister spraw zagranicznych Francji - Polska ma zamiar wysłać 350 żandarmów do Czadu".

Pytam, czy to przypadkiem nie jest pewna cena za próbę uzyskania wsparcia Francji w walce o pozorny sukces, jakim ma być Joanina? - mówił Komorowski na konferencji prasowej. Według niego, Polska wcześniej deklarowała wysłanie "o wiele mniej żołnierzy, rzecznik MON mówił o 150", a "pani minister Anna Fotyga wyraźnie była skonsternowana i mówiła, że to jest przedmiot negocjacji".

Komorowski podkreślał, że "w wystąpieniach polskich czynników oficjalnych zaczynają pobrzmiewać tony, które mogą być cząstką tego teatru, "walki o pietruszkę", ale mogą być także zapowiedzią działań rzeczywistych". Jak powiedział, "chodzi o pomruki przesunięcia podpisania Traktatu Reformującego UE".

Rano w radiowych "Sygnałach Dnia" Lech Kaczyński nie wykluczył, że jeśli podczas lizbońskiego szczytu postulat w sprawie Joaniny nie zostanie spełniony, trzeba będzie - jak się wyraził - "przenieść dyskusję". Z kolei premier Jarosław Kaczyński mówił w Chorzowie, że jeśli "nie będzie załatwienia tej sprawy tak, jak to zostało uzgodnione w Brukseli", to "będziemy musieli zaczekać na ostateczne porozumienie polityczne".

Wiceszef PO przestrzegał przed stosowaniem metody "od awantury do kapitulacji". Jak mówił, "Polska nie ma żadnych powodów, dla których miałaby nie podpisywać Traktatu Reformującego, bo Polsce na reformie UE powinno zależeć i powinna jak najszybciej ratyfikować Traktat, nie udawać, że coś jeszcze potrafi wywalczyć, bo wszystko co było do wywalczenia Polska sprzedała w czerwcu".

PO, jak mówił Komorowski, apeluje do prezydenta, by "nie udawał, że coś jeszcze może poważnego odwojować". Życzymy mu szczęścia, jeśli chodzi o tzw. "rozwodnioną" Joaninę, ale prosimy, by rozważył czy to jest naprawdę element wzmacniający Polskę, czy inne potężne kraje UE - powiedział wiceszef Platformy.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)