Po tragedii Boeinga zamknięto zatokę Naama
Władze egipskie zamknęły w
niedzielę dla ruchu wszelkich jednostek zatokę Naama w pobliżu
kurortu Szarm el-Szejk, gdzie w sobotę runął do morza czarterowy
samolot ze 147 osobami na pokładzie. Nikt nie przeżył katastrofy.
04.01.2004 | aktual.: 04.01.2004 10:23
Jak podano w Kairze, na wodach Zatoki Naama będą mogły do odwołania znajdować się wyłącznie statki, uczestniczące w akcji ratowniczej. Decyzję taką podjęto, by ułatwić pracę ratownikom. W poszukiwaniach na wodach Morza Czerwonego uczestniczą oprócz jednostek egipskich także okręty włoskie oraz pełniących tu misję od 1979 roku sił obserwatorów ONZ. Akcja przyciągała też na miejsce łodzie turystyczne, co zakłócało prace ekip ratowniczych.
Wrak Boeinga 737 spoczywa na głębokości około tysiąca metrów. Jak do tej pory, poszukiwania prowadzone na morzu i z powietrza dały nikłe wyniki: wyłowiono ciało jednej osoby i wiele szczątków ludzkich oraz małe fragmenty samolotu.
Zarówno w Kairze, jak i w Paryżu wykluczono hipotezę, iż na pokładzie Boeinga doszło do wybuchu, co sugerowałoby zamach. Twierdzi się, że samolot miał kłopoty techniczne. Dopiero jednak wydobycie czarnej skrzynki Boeinga 737, która spoczywa w Morzu Czerwonym na głębokości tysiąca metrów, może wyjaśnić przyczyny tragedii.