PO: sprawą Kluski powinna zająć się komisja gospodarki
Klub Platformy Obywatelskiej zwrócił się do sejmowej komisji gospodarki, żeby poświęciła jedno ze swoich posiedzeń wydarzeniom związanym z "Optimusem" i Romanem Kluską - powiedział w środę szef PO Maciej Płażyński.
"Komisja gospodarki powinna się przyjrzeć - na tle wydarzeń związanych z ‘Optimusem’ i panem Kluską - jak biurokratyczne państwo nadużywa, wydaje nam się, swojej władzy w stosunku do przedsiębiorców" - powiedział lider Platformy.
Według niego, na posiedzenie komisja powinna zaprosić Kluskę oraz przedstawicieli różnych organów państwa.
"Kluska jest przykładem z pierwszych stron gazet, warto więc zaprosić jego i przedstawicieli różnych organów państwa, aby na tym przykładzie, który wydaje się być bardzo bulwersujący, zobaczyć jak instytucje państwa mogą dławić przedsiębiorczość" - uważa Płażyński.
Roman Kluska, razem z czterema innymi osobami z b. kadry kierowniczej "Optimusa", jest podejrzany o wyłudzenia należności podatkowych w wysokości ok. 8,5 mln zł. Śledztwo w tej sprawie prowadzi od połowy ubieglego roku wydział ds. przestępczości zorganizowanej Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie.
Mechanizm wyłudzeń, według prokuratury, związany był z realizacją kontraktu podpisanego z Ministerstwem Edukacji Narodowej na komputeryzację placówek oświatowych; polegał na fikcyjnym eksporcie, a następnie imporcie sprzętu komputerowego z wykorzystaniem zerowej stawki podatku VAT i cła.
W wywiadach, które ukazały się we wtorek w "Rzeczpospolitej" i "Gazecie Wyborczej", Roman Kluska ujawnił m.in., że po aresztowaniu go, doszło do proponowania mu płatnej protekcji.
"Gdy zabrano mnie do aresztu, do mojej żony i mamy zadzwonił bardzo miły pan. Mówił, że jestem niesłusznie zatrzymany, ale on może wszystko: jeden jego telefon sprawi, że sprawa będzie umorzona" - powiedział Kluska "Rzeczpospolitej".
Ostatecznie rozmów nie podjął, bo czuł się niewinny, ale w rozmowach z dziennikarzami po raz pierwszy zdecydował się ujawnić ten fakt.
W wywiadach Kluska twierdzi, że jest niewinny i że za jego uwięzieniem stoi silna grupa. Według Kluski, grupie tej nie podoba się, że swoje pieniądze przeznacza na cele charytatywne i religijne, a nie dzieli się np. z partiami politycznymi.
Inaczej sprawę ocenia rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie Wojciech Miłoszewski. "Zdaniem prokuratury, tu nie było importu, ani eksportu, zastosowano znany mechanizm wyłudzenia VAT" - powiedział prok. Miłoszewski. "Samo wywiezienie towaru nie było wystarczające do uzyskania zerowej stawki VAT. Dla zaistnienia eksportu konieczne było wykonanie czynności cywilno-prawnej, jaką jest sprzedaż eksportowa. W przypadku rzeczy ruchomej konieczne jest przekazanie posiadania" - powiedział.
Prokuratura w toku śledztwa zastosowała wobec Romana Kluski poręczenie majątkowe w wysokości 8 mln zł i zabezpieczyła jego majątek na poczet ewentualnych przyszłych roszczeń w wysokości 30 mln zł.(an)