Podczas procesu kolegium sędziowskie znajdowało się w budynku Sądu Najwyższego, a ława oskarżonych w jednym z moskiewskich więzień. Łączność odbywała się za pomocą telemostu. Przedstawiciele prokuratury tłumaczyli, że ze względów bezpieczeństwa nie chcą przewozić oskarżonych do budynku sądu.
Salman Radujew i jego towarzysze domagali się uznania ich za jeńców wojennych i tym samym stosowania przez Rosję Konwencji Genewskiej. Sędziowie, choć uchylili części zarzutów, uznali, że aresztowani są winni aktów terrorystycznych i utrzymali w mocy dotychczasowe wyroki.
Adwokaci oskarżonych zapowiedzieli, że będą się odwoływać do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. (reb)