Po raz drugi ruszył proces byłego ministra sprawiedliwości
Kary 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na trzy
lata, 15 tysięcy złotych grzywny i naprawienia szkody zażądał
prokurator w procesie byłego ministra sprawiedliwości Marka
Sadowskiego, oskarżonego o spowodowanie wypadku, w którym ranna
została kobieta. Proces po raz drugi rozpoczął się przed
Sądem Rejonowym w Grójcu (Mazowieckie).
Oskarżony zbyt późno zaczął hamować i uderzył w seata, który zepchnięty został na przeciwległy pas ruchu i zderzył się z autobusem PKS. Janina Pachniak ma 75% uszczerbku na zdrowiu, porusza się przy pomocy kuli.
Sadowski potwierdził przed sądem, że wypadek miał miejsce, ale nie przyznał się do winy. Tłumaczył, że próbował ominąć seata, ale na poboczu zobaczył fiata 126p i pieszych. Poszkodowana twierdzi, że nie było tam żadnego auta.
Biegli nie dopatrzyli się w wypadku winy Pachniak. Biegły z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie, Jan Unarski mówił przed sądem, że Sadowski niewłaściwie wykonywał manewr ominięcia seata.
Adwokat oskarżonej, Paweł Ways wniósł o zasądzenie dla kobiety odszkodowania w wysokości 100 tysięcy złotych. Obrońcy Sadowskiego i on sam prosili o uniewinnienie. Mecenas Sadowskiego, Borysław Szlanta powiedział, że Pachniak dostała 65 tysięcy zł odszkodowania od firmy ubezpieczeniowej. Podkreślił też, że znak drogowy ostrzegający o skrzyżowaniu był niewidoczny.
Sprawę należy rozpatrywać według reguł stanu wyższej konieczności. Każdy z wyborów byłby złym wyborem- stwierdził Szlanta.
Proces Sadowskiego rozpoczął się po raz drugi. W grudniu ubiegłego roku były minister został skazany przez grójecki sąd na 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata, grzywnę w wysokości 15 tysięcy złotych i nawiązkę dla pokrzywdzonej w wysokości 100 tysięcy złotych. W kwietniu tego roku wyrok został uchylony przez Sąd Okręgowy w Radomiu.
Wyrok ma zostać ogłoszony w piątek.