PO, PiS i UW walczą z Jurczykiem
Szczecińska Platforma Obywatelska, Prawo i Sprawiedliwość oraz Unia Wolności chcą odwołania prezydenta miasta Mariana Jurczyka. To reakcja na ostatnią decyzję personalną prezydenta o powołaniu na swego zastępcę byłego prominentnego działacza PZPR Mirosława Czesnego.
Lokalni politycy chcą współpracować przy organizacji referendum w sprawie odwołania prezydenta. W tym celu zamierzają m.in. podjąć działania w Radzie Miasta na rzecz przyjęcia uchwały o rozpisaniu referendum, a także stworzenia komitetu obywatelskiego, który będzie zbierał podpisy pod takim wnioskiem.
Wolę współpracy potwierdziły szczecińskie PO i PiS. Na posiedzeniu zarządów obie partie parafowały uchwałę o zorganizowaniu referendum w sprawie odwołania Jurczyka.
Jak poinformowali działacze PiS, trwają konsultacje z pozostałymi ugrupowaniami politycznymi w Radzie Miasta. "Może być ciężko z zebraniem wystarczającej liczby głosów poparcia" - przyznał poseł Jacek Sauk. Jeśli się nie uda, podejmiemy próby stworzenia szerokiego ruchu obywatelskiego - dodał.
Zdaniem polityków PiS i PO, postępowanie Jurczyka szkodzi miastu. "Nie pozwólmy kpić z naszego miasta" - czytamy w oświadczeniu Platformy. Według PO, po powołaniu Czesnego - m.in. byłego pierwszego sekretarza PZPR w Sieradzu oraz bliskiego współpracownika Antoniego Ptaka, biznesmena, który prowadzi duże interesy z miastem - na stanowisko wiceprezydenta w Szczecinie zaistniała "patologiczna sytuacja".
Członkowie PiS ostatnią decyzję kadrową Jurczyka nazwali "kompletnie chorym, kryminogennym i wystawiającym na szwank interesy Szczecina". "Nie pozwolimy na uzależnienie władz Szczecina od oligarchii gospodarczej" - głosi oświadczenie PiS.
List otwarty do prezydenta napisali też członkowie Unii Wolności. Skrytykowali w nim działania Jurczyka i wezwali go "do wycofania się z prowadzenia szkodliwej dla miasta polityki lub rozważenia decyzji o własnej dymisji". Do odwołania Jurczyka nawołuje też w liście otwartym Młode Centrum, młodzieżówka UW.
Aby odwołać w referendum prezydenta miasta z inicjatywy radnych, jedna czwarta z nich musi się podpisać pod wnioskiem o referendum. W głosowaniu wniosek musi poprzeć trzy piąte radnych. W przypadku Szczecina wnioskodawców musi być dziewięciu, a poparcia udzielić powinno co najmniej 19 radnych.
W przypadku inicjatywy obywatelskiej w ciągu dwóch miesięcy pod wnioskiem musi się podpisać 10% uprawnionych do głosowania. Referendum jest ważne, jeśli zagłosuje co najmniej 30% uprawnionych. W Szczecinie podpisy pod wnioskiem musi więc złożyć 32 tys. mieszkańców, a potem w referendum wziąć udział 96 tys.
Jurczyk niemal od początku kadencji wywołuje silne emocje. Kilkakrotnie młodzieżówki różnych partii, w tym SLD i UW, organizowały happeningi przeciwko jego działaniom. Zarzucały mu m.in. ksenofobię, błędne decyzje gospodarcze, brak kompetencji. Młodzi politycy UW podjęli już raz próbę zorganizowania referendum, ale bez sukcesu. Za mało mieszkańców poparło tę ideę.
Ostatnio krytyka się nasiliła po tym, jak prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie wielomilionowego odszkodowania, które Szczecin musiał zapłacić niemieckiej firmie za zerwanie z nią umowy na sprzedaż gruntu. Prezydentem był wtedy Jurczyk.
Marian Jurczyk jest prezydentem Szczecina po raz drugi. W 1998 roku został wybrany na to stanowisko m.in. głosami SLD. Po ponad roku podał się do dymisji. Jako powód podał, że nie może łączyć funkcji prezydenta miasta z funkcją senatora. Mandatu senatora pozbawiono go po orzeczeniu sądu lustracyjnego, który uznał go za współpracownika służb bezpieczeństwa PRL. W październiku 2002 roku Sąd Najwyższy oczyścił go z tego zarzutu.
W ostatnich wyborach samorządowych jako kandydat niezależny otrzymał 53,43% głosów. W drugiej turze pokonał Edmunda Runowicza (SLD-UP).
Jurczyk brał udział w robotniczych protestach w grudniu 1970 r. W sierpniu 1980 r. kierował strajkiem w stoczni w Szczecinie i w regionie zachodniopomorskim. 30 sierpnia podpisał porozumienie ze stroną rządową. Internowany w stanie wojennym. Pod koniec lat 80. był wśród liderów "Solidarności", którzy nie uznawali prawa Wałęsy do samodzielnego powoływania nowych władz związku. Był przeciwnikiem Okrągłego Stołu. W 1990 r. - "aby ratować rodowód i etos 'Solidarności' z lat 1980-81" - założył konkurencyjny związek zawodowy "Solidarność '80".