Po pierwszym zamachu w Brukseli napisał: jestem cały. Chwilę później zginął podczas ataku w metrze
• Brytyjskie władze potwierdziły śmierć 53-letniego Davida Dixona
• Po ataku na lotnisku Zavantem wysłał do rodziny uspokajający SMS
• Chwilę później wsiadł do wagonu metra, którym jechał kolejny zamachowiec
Dixon pochodził z Nottingham, ale od 10 lat mieszkał w Brukseli ze swoją partnerką i 7-letnim synem. Pracował jako informatyk w międzynarodowej instytucji specjalizującej się w obsłudze transakcji na rynkach kapitałowych. Jej siedziba mieści się trzy stacje metra od przystanku Maelbeek, gdzie we wtorek bombę zdetonował jeden z zamachowców.
Po eksplozjach w terminalu portu lotniczego Zaventem Brytyjczyk wysłał rodzinie z Wielkiej Brytanii, zaniepokojonej jego losem, SMS z informacją, że jest bezpieczny. "Jestem cały" - napisał w wiadomości.
Chwilę później Dixon wsiadł do wagonu metra, w którym znajdował się jeden zamachowców. W drugim SMS-ie zdążył napisać jeszcze rodzinie, że brukselskie metro funkcjonuje bez zakłóceń. Po kilku minutach zginął.
Władze w Londynie poinformowały, że we wtorkowych atakach w Brukseli zostało rannych siedmiu obywateli Wielkiej Brytanii.