PolitykaPo ostrzale rakietowym na elektrownię jądrową w Zaporożu. Były oficer GROM mówi o odpowiedzialności Putina

Po ostrzale rakietowym na elektrownię jądrową w Zaporożu. Były oficer GROM mówi o odpowiedzialności Putina

- Putin jest nieobliczalny, jest zdolny do wszystkiego. Próba ataku na elektrownię jądrową to ruch samobójczy - mówi Wirtualnej Polsce płk. Andrzej Kruczyński, były oficer GROM, uczestnik działań specjalnych i misji zagranicznych. Naukowcy i eksperci podkreślają, że nie wystąpił podwyższony poziom promieniowania i sytuacja jest pod kontrolą. Niemniej ruch Rosjan przez wielu został określony jako szaleństwo.

Władimir Putin w Rosji
Władimir Putin w Rosji
Źródło zdjęć: © EASTNEWS | YURI KADOBNOV
Michał Wróblewski

04.03.2022 | aktual.: 04.03.2022 18:38

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

- To, co wyprawia Rosja, woła o pomstę do nieba. Trzeba być idiotą, kretynem, żeby prowadzić ofensywne działania na terenie elektrowni atomowej - podkreśla płk Andrzej Kruczyński.

Elektrownia w Zaporożu, największa elektrownia jądrowa na Ukrainie i w Europie, stała się w nocy z czwartku na piątek celem ataków Rosjan. W wyniku rosyjskiego ostrzału wybuchł pożar. Jak przekazały w piątek nad ranem ukraińskie służby ratownicze, ogień ogarnął budynek szkoleniowy i laboratorium, poza obrębem elektrowni atomowej.

Państwowa Agencja Atomistyki podkreśla, że nie ma uszkodzeń systemów ważnych dla bezpieczeństwa jądrowego Zaporoskiej elektrowni, powołując się na informacje ukraińskiego dozoru jądrowego. - Na terenie elektrowni nie odnotowano wzrostu poziomu promieniowania. Sytuacja radiacyjna w Polsce pozostaje w normie - zapewniła Państwowa Agencja Atomistyki.

Mimo to sytuacja wydawała się groźna. Po ostrzelaniu elektrowni atomowej w Zaporożu prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski oskarżył Moskwę o uciekanie się do "terroru nuklearnego" i chęć "powtórzenia" katastrofy w Czarnobylu.

- Ostrzegamy wszystkich, że żaden inny kraj poza Rosją nigdy nie strzelał do elektrowni jądrowych. To pierwszy raz w naszej historii, pierwszy raz w historii ludzkości. To państwo terrorystyczne ucieka się teraz do terroru nuklearnego - powiedział Zełenski w nagraniu przekazanym w piątek rano przez jego biuro.

Taki jest przekaz władz Ukrainy. - Zajęcie przez rosyjskie wojska elektrowni atomowej na Ukrainie to terroryzm nuklearny - poinformowała strona ukraińska w piśmie do Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA).

Eksperci nie mają wątpliwości: tego typu militarna ofensywa może skończyć się tragedią w niewyobrażalnym wręcz wymiarze. - Takie miejsca omija się szerokim łukiem. Na szczęście te elektrownie są skonstruowane tak, że "zwykły" ostrzał nie może narobić poważnych nieszczęść. Nawet trzęsienie ziemi w określonej skali nie powoduje niebezpieczeństwa na terenie elektrowni jądrowej. Mimo wszystko ofensywa Rosja i decyzja o ataku na to miejsce wydaje się wręcz niewiarygodna, nie do pomyślenia - mówi Wirtualnej Polsce płk. Andrzej Kruczyński, były oficer GROM, uczestnik działań specjalnych i misji zagranicznych.

Nasz rozmówca dodaje, że "tylko kretyn mógł się zdecydować na ten ruch". - Może ktoś się zapędził, może Rosjanie nie mieli świadomości, z czym mają do czynienia. Przecież atak w kierunku elektrowni to jest zagrożenie dla wszystkich, to jest akcja samobójcza - podkreśla ekspert.

Jak dodaje płk. Andrzej Kruczyński: - Putin jest nieobliczalny. Jest mordercą, jest zleceniodawcą tych działań. Jest zdolny do wszystkiego i to on wydaje decyzje.

Nasz rozmówca podkreśla, że atak na elektrownię jądrową w Ukrainie będzie miał duży wpływ na rozmowy z Rosją.

Obraz
© WP

Eksperci uspokajają: nie ma zagrożenia

Po ataku na elektrownię jądrową w Ukrainie wielu ludzi wpadło w panikę. Eksperci starali się wyjaśniać konsekwencje tej sytuacji.

- Elektrownia atomowa to nie bomba jądrowa. Nie może po prostu wybuchnąć, nie ma takiej fizycznej możliwości. Co więcej, pokrywy reaktorów są konstruowane w taki sposób, że tradycyjne pociski ich nie przebiją - wyjaśnia ekspert i popularyzator naukowy Tomasz Rożek.

Jak dodaje, fakt, że w kompleksie dochodzi do pożaru, nie znaczy, że cokolwiek dociera do atmosfery.

Tomasz Rożek wyjaśnia to m.in. na Twitterze.

Również polscy politycy i dziennikarze podkreślają, że "straszenie energetyką jądrową jest w interesie Putina". I apelują - mimo wszystko - o spokój i rozsądek.

Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
elektrownia jądrowaatakukraina