"PO nie zmieniła stanowiska ws. Gazociągu Północnego"
Platforma Obywatelska uznawała i uznaje
budowę Gazociągu Północnego za szkodliwą dla interesów Polski, a
co za tym idzie, nie planowała i nie planuje negocjowania
polskiego udziału w tym przedsięwzięciu - oświadczył w
Kielcach wiceprzewodniczący PO Bronisław Komorowski. Dodał, że
czyni to w imieniu partyjnego kolegi Andrzeja Czerwińskiego.
13.10.2007 | aktual.: 15.10.2007 09:41
Jak wyjaśnił Komorowski, poseł Czerwiński - odpowiedzialny w PO za program dla sektora energetycznego - upoważnił go do oświadczenia, iż "z zaskoczeniem i niedowierzaniem" przeczytał w sobotę na stronach portalu internetowego Onet piątkową notatkę ze skrótem depeszy rosyjskiej agencji informacyjnej Interfax, opatrzoną tytułem "PO planuje zaangażowanie się w Gazociąg Północny jeśli stworzy rząd po wyborach".
Zapewniam, że niczego takiego nie powiedziałem - przytoczył słowa oświadczenia Czerwińskiego Komorowski. W rozmowie z korespondentką Interfaxu wyraziłem jedynie przekonanie o konieczności dialogu z Rosją w sprawie dostaw jej surowców energetycznych do Polski - relacjonował stanowisko rozmówcy rosyjskiej dziennikarki lider PO.
Według portalu Onet, PO zamierza negocjować udział Polski w rosyjsko-niemieckim Gazociągu Północnym, jeśli uda jej się stworzyć rząd po wyborach parlamentarnych 21 października. Jeśli Niemcy budują Gazociąg Północny to my też powinniśmy usiąść do stołu i negocjować, żeby ten trójnik znalazł się także w Polsce - cytuje Onet rzekomą wypowiedź Czerwińskiego.
Władze krajowe PO stanowczo i jednoznacznie dementują jakiekolwiek informacje - które by się pokazały zarówno w agencjach zewnętrznych, jak i mogłyby być wykorzystywane w kampanii wyborczej - że PO zamierza odstąpić od dotychczasowej linii politycznej państwa polskiego. Konsekwentnie działamy w tej kwestii - absolutnie ponad podziałami politycznymi - na rzecz zniechęcenia naszych partnerów zewnętrznych do budowania słabo ekonomicznie uzasadnionej, a politycznie mocno zmotywowanej, linii Gazociągu Północnego - podkreślił Komorowski.
Według niego, pomysł budowy tego gazociągu jest przejawem rosyjskiego zaangażowania w działania zmierzające do zwiększenia uzależnienia energetycznego największego kraju UE - Niemiec. Ubolewamy, że rząd Polski nie potrafił tej kwestii rozwiązać - powiedział Komorowski.
Jednocześnie przypomniał, że istniały w polskiej polityce wątpliwości dotyczące tego, czy należy tylko protestować, czy trzeba także szukać możliwości wejścia naszego kraju w tę inicjatywę. Były premier Kazimierz Marcinkiewicz taką możliwość sondował w czasie pobytu w Niemczech, a ze względu na daleko idące wypowiedzi ówczesne w tej właśnie kwestii, jego najbliższy doradca i współpracownik min. Ryszard Schnepf został usunięty ze stanowiska - dodał wiceprzewodniczący PO.
Rosja i Niemcy w 2005 r. uzgodniły budowę gazociągu biegnącego po dnie Bałtyku i omijającego Polskę. Niemcy argumentowały, że gazociąg zwiększy bezpieczeństwo energetyczne ich i całej Europy. Równocześnie inne kraje, jak Litwa czy Polska, sprzeciwiały się projektowi, obawiając się, że stanie się on narzędziem wywierania politycznej presji. Szwecja także zgłaszała sprzeciw wobec projektu, obawiając się, że doprowadzi on do zwiększenie rosyjskiej obecności militarnej w regionie.
Obecny rząd Prawa i Sprawiedliwości za priorytet uznał zmniejszenie zależności od Rosji w dziedzinie dostaw surowców energetycznych. W 2006 r. blisko 70% gazu importowanego przez Polskę pochodziło z Rosji.
Produkcja energii w Polsce opiera się głównie na węglu, co prowadzi do zwiększonych emisji CO2. Produkcja gazu i ropy jest na niewielkim poziomie, podczas gdy energia odnawialna stanowi około 5 proc. ogólnego zużycia.