Po "Marszu Niepodległości" policja analizuje nagrania z monitoringu
Policjanci analizują nagrania monitoringu miejskiego, poszukując kolejnych sprawców burd, do jakich doszło podczas stołecznego "Marszu Niepodległości". Zebrany materiał dowodowy zostanie przesłany do prokuratury, która zdecyduje o treści zarzutów.
12.11.2013 | aktual.: 12.11.2013 12:36
- Policjanci gromadzą i analizują zapisy monitoringu oraz inne nagrania w celu identyfikacji pozostałych osób, które dopuściły się łamania prawa. Zgromadzony materiał dowodowy zostanie przesłany do prokuratury - powiedział rzecznik komendanta stołecznego policji st. asp. Mariusz Mrozek.
Zatrzymano 72 osoby, 12 policjantów rannych
Jak dotąd zatrzymano 72 osoby w związku z napaścią na funkcjonariuszy, chuligaństwem i niszczeniem mienia. Wśród zatrzymanych jest jedna osoba podejrzewana o podpalenie instalacji "Tęcza" na pl. Zbawiciela oraz trzy w związku z podpaleniem kabiny wartowniczej przy ambasadzie, próbami wejścia na jej ogrodzenie oraz obrzucania terenu ambasady racami.
Rannych zostało 12 policjantów. - Dwóch z nich cały czas przebywa w szpitalu. Jeden ma wstrząśnienie mózgu, drugi uszkodzony odcinek szyjny kręgosłupa - powiedział rzecznik stołecznej policji.
Rzecznik praw obywatelskich Irena Lipowicz podjęła z urzędu sprawę burd, jakie miały miejsce podczas "Marszu Niepodległości". Poinformowała, że zwróci się do Komendy Głównej Policji z prośbą o przedstawienie informacji na temat sposobu zabezpieczenia demonstracji oraz działań, jakie zostały podjęte przez funkcjonariuszy policji w następstwie rozwiązania zgromadzenia
Rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej Przemysław Nowak powiedział, że prokuratorzy czekają na materiały z policji. - Zapewne niebawem one do nas wpłyną. Policja ma prawo prowadzić własne dochodzenia pod nadzorem prokuratury, ale to do prokuratury należy ocena zgromadzonych dowodów i takie decyzje procesowe, jak występowanie do sądu o tymczasowe aresztowanie podejrzanych oraz stosowanie innych środków - np. dozór policji, poręczenie majątkowe lub osobiste albo zakaz opuszczania kraju - powiedział.
Zamieszki podczas marszu
Podczas organizowanego przez narodowców "Marszu Niepodległości", w którym uczestniczyło ok. 20 tys. osób, doszło - podobnie jak w poprzednich latach - do burd. Poszkodowanych zostało 19 osób, 14 przewieziono do szpitali. Zniszczono m.in. kilka samochodów. Policjanci użyli pałek, gazu łzawiącego i pieprzowego oraz broni gładkolufowej z gumowymi kulami. Marsz został rozwiązany przez ratusz na żądanie policji, mimo to demonstranci przeszli całą zaplanowaną trasę.
Do pierwszych starć doszło niedługo po rozpoczęci marszu w centrum miasta - na ul. ks. Skorupki i Wilczej. Grupa demonstrantów starła się z mieszkańcami squatów Przychodnia i Syrena. Na ul. ks. Skorupki z obu stron rzucano kamieniami, butelkami i petardami. Później takie przedmioty poleciały w stronę interweniujących policjantów. Wkroczyli oni do akcji po tym, jak bezskutecznie zaprowadzić porządek starali się organizatorzy i służba porządkowa marszu.
Podczas marszu w pobliżu ambasady rosyjskiej spłonęła m.in. budka wykorzystywana przez policjantów ochraniających placówkę. Na jej teren rzucano petardy i race, kilkanaście osób wdarło się na ogrodzenie. Wcześniej na pl. Zbawiciela podpalono tęczę, która została naprawiona zaledwie kilka dni wcześniej. Podczas gaszenia strażacy zostali obrzuceni kamieniami.