PO liczy na jak najszybsze wyjaśnienie "afery billboardowej"
Platforma Obywatelska ma nadzieję, że
prokuratura jak najszybciej wyjaśni tzw. "aferę billboardową" -
sprawę rzekomego finansowania przez PZU kampanii szefa PO Donalda
Tuska przed wyborami prezydenckimi. Prokuratura Okręgowa w
Warszawie wszczęła formalne śledztwo w sprawie.
19.06.2006 | aktual.: 19.06.2006 15:05
Skarbnik Platformy Mirosław Drzewiecki po raz kolejny zaprzeczył zarzutom wysuwanym przeciwko partii Tuska przez posła PiS Jacka Kurskiego. Zdaniem Drzewieckiego, Platforma padła ofiarą nagonki ze strony PiS. Władze PO liczą, że wobec winnych pomówień zostaną wyciągnięte konsekwencje.
Cieszymy się, że wszczęto śledztwo. Mam nadzieję, że prokuratura jak najszybciej zrobi wszystko, aby tą absurdalną sprawę błyskawicznie wyjaśnić - powiedział w Sejmie Drzewiecki.
Kurski twierdzi, że PZU pośrednio sfinansowało billboardy Tuska, w ubiegłym, tygodniu złożył w tej sparwie w prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.
Według Kurskiego, kiedy PZU wycofało się z kontrowersyjnej kampanii "Stop wariatom drogowym", miało sprzedać billboardy za 3 proc. wartości firmie PR-owskiej, związanej z synem Andrzeja Olechowskiego, od której miała je odkupić PO. Lider PO zaprzeczył temu i zapowiedział wytoczenie Kurskiemu procesu. Także agencje reklamowe wymienione przez Kurskiego zaprzeczyły jego słowom.
Mam nadzieję, że kiedy sprawa zostanie już wyjaśniona zostaną wyciągnięte konsekwencje wobec tych, którzy po raz kolejny, używając pomówień i insynuacji, próbują podważyć dobre imię PO - powiedział Drzewiecki.
To co się dzisiaj dzieje świadczy o tym, że PO stała się celem nagonek organizowanych przez Jacka Kurskiego i pewnie przez cały zespół ludzi w PiS - dodał skarbnik PO.
Pytany, dlaczego - jego zdaniem - prokuratura wszczęła jednak śledztwo w tej sprawie, Drzewiecki powiedział m.in.: Nie jestem prokuratorem. Zakładam, że są w Polsce ludzie pokroju Jacka Kurskiego, którzy mówią pewne rzeczy i trzeba to sprawdzić.
Nie będę mówił, że to jest jakaś polityczna gra prokuratury, bo tego nie wiem. My jesteśmy przygotowani na wszystko, mamy dokumenty, nie mieliśmy żadnego związku z tą sprawą- podkreślił poseł PO.
Jacek Kurski "w każdym miejscu kłamał" - oświadczył Drzewiecki.
Jak tłumaczył Drzewiecki, firmy z którymi współpracowała w kampanii wyborczej Platforma Obywatelska (News Outdoor i Clear Channel) nie miały żadnego związku z kampanią reklamową PZU. Na nośnikach firm, które obsługiwały kampanię ubezpieczyciela była natomiast prowadzona kampania Lecha Kaczyńskiego - dodał skarbnik PO.
Kurski zarzucił PO m.in., że oficjalnie wydała "wielokrotnie mniej" na kampanię billboardową mając "wielokrotnie więcej" billboardów. Tymczasem - według Drzewieckiego - PO wydała na billboardy 7,7 miliona złotych, a PiS - 5,6 miliona złotych i to partia braci Kaczyńskich miała do dyspozycji więcej nośników.
Drzewiecki zaprzeczył też, jakoby PO współpracowała z firmą związaną z synem Andrzeja Olechowskiego. Wcześniej zaprzeczał też temu Jacek Olechowski.
Nie w tej piaskownicy się bawimy. Ta sprawa nas zupełnie nie dotyczy- oświadczył Drzewiecki.