PO hojnie nagradza swoich zwolenników
"Rzeczpospolita" pisze, że prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz przyznała najwyższe premie burmistrzom stołecznych dzielnic, pochodzącym z jej partii. Najwyżej premiowani są zaufani burmistrzowie pani prezydent, najniżej - ci niewywodzący się z PO.
09.02.2012 | aktual.: 09.02.2012 11:20
Z kolei burmistrzowie z innych ugrupowań, mimo lepszych wyników wykonania budżetów, dostają mniejsze pieniądze. Gazeta dotarła do utajnionego zestawienia nagród.
Prezydent Warszawy nie chce ujawnić, jaką kwotę komu przyznała, zasłaniając się przepisami o ochronie danych osobowych. Udostępniła je tylko jednemu z radnych dopiero po jego interpelacji, zastrzegła jednak, że to dane tajne. Utajnienie dokumentu nie dziwi. Nagrody dla burmistrzów i wiceburmistrzów warszawskich dzielnic pochłonęły w 2011 r. półtora miliona złotych.
Najwyższą nagrodę - 36 tysięcy złotych - dostał burmistrz Pragi-Północ Piotr Zalewski. To prawie dwa razy więcej niż najniższa premia przyznana Piotrowi Guziałowi z Ursynowa. Tyle tylko, że ten drugi miał najwyższą w stolicy wykonalność budżetu - 114% planowanych dochodów, a burmistrz Pragi-Północ poradził sobie z planem budżetu tylko w 80%, czyli najgorzej ze wszystkich. Gdyby zastosować kryterium efektywności, rozkład premii powinien być dokładnie odwrotny.
Wynika z niego, że partyjny kolega prezydent, burmistrz Pragi Północ, która to dzielnica miała najgorszą realizację budżetu, otrzymał najwyższą nagrodę - 36 tysięcy złotych. Z kolei skonfliktowany z ratuszem burmistrz Ursynowa, który budżet wykonał najlepiej ze wszystkich, osiągając wyższe od planów dochody i oszczędności, otrzymał premię najniższą.
- Bardzo źle świadczy o polityce miasta, gdy wysoko premiuje się burmistrzów, którzy najgorzej poradzili sobie z budżetem - mówi radny miasta Marcin Rzońca (Ruch Palikota). Utajnienie wysokości nagród dla burmistrzów ratusz też budzi oburzenie. - To jakiś absurd. Burmistrzowie sprawują kierownicze stanowiska w administracji publicznej. Premie otrzymali z publicznych pieniędzy. Nawet ustawa o finansach publicznych nakazuje takie dane ujawniać - mówi radny Krystian Legierski (Zieloni).