Po dwóch latach zatęsknił za rodziną
Szwed, którego dwa lata temu uznano w Norwegii za zmarłego, pojawił się z powrotem w Szwecji. Zatęsknił za rodziną - piszą szwedzkie media.
30.12.2005 19:20
27-letni Magnus Palm opowiedział im, że w 2003 roku upozorował własną śmierć na morzu. W Norwegii wypchnął na morze pustą wynajętą łódź rybacką. Łodzi nigdy nie znaleziono i uznano, że on sam najprawdopodobniej utonął.
Tymczasem we worek zatrzymała go w Szwecji policja drogowa.
Palm wyjaśnił lokalnej gazecie "Sydostran" w Karlshamn, gdzie znów mieszka ze swoją rodziną, że dwa lata temu zapragnął porzucić stare życie i rozpocząć nowe.
Kiedy władze norweskie prowadziły daremne poszukiwania na wybrzeżu i na wodzie, Palm udał się na południe Europy, podróżował, wylegiwał na plażach, imał różnych zajęć i nie korzystał ze swego starego rachunku bankowego. Z nikim się też nie kontaktował. Ale wiosną tego roku zaczął tęsknić za rodziną.
"Skontaktowałem się z rodzinę i powiedziałem, gdzie jestem. A oni powiedzieli mi, że i oni tęsknią za mną i przekonali mnie do powrotu" - powiedział prasie Palm.
Nie jest jasne, dlaczego nie powiadomił władz po swoim powrocie do Szwecji i rodziny. Nie złamał szwedzkiego prawa.
Ale w Norwegii właściciel łodzi, którą uciekinier od starego życia wynajął i wypchnął na morze, wniósł przeciwko niemu oskarżenie o kradzież - podała norweska agencja NTB.
Palm wyznał prasie, że żałuje swojego wyczynu, bo sprawił wiele kłopotów wielu ludziom. Powiedział też: "Jednocześnie miałem masę nowych przeżyć i wiele się nauczyłem. Wreszcie zrozumiałem, co mnie łączy z najbliższymi mi osobami".