PO: CBA naruszyło prawo w ramach "afery gruntowej"
Wstępna ocena działań CBA w ramach tzw.
"afery gruntowej" wskazuje jednoznacznie na wysokie
prawdopodobieństwo naruszenia prawa przez funkcjonariuszy
publicznych, zarówno na płaszczyźnie prawa karnego, jak i
pragmatyki służbowej - wynika z raportu ws. akcji CBA w
ministerstwie rolnictwa sporządzonego przez ekspertów PO.
16.08.2007 | aktual.: 17.08.2007 15:11
CBA nie będzie komentować raportu, uważa, że wszystkie podejmowane przez biuro działania są zgodne z prawem - powiedział Temistokles Brodowski z Biura Prasowego CBA.
Raport PO, udostępniony dziennikarzom w czwartek, wskazuje m.in., że funkcjonariusze CBA posługiwali się "podrobionymi, sfałszowanymi dokumentami (...) bez wymaganego przepisami prawa zarządzenia wykonawczego" premiera. "CBA realizowała czynności służbowe bez wymaganego prawem aktu wykonawczego" - stwierdzono w raporcie.
Jak zaznaczono w raporcie, każda ze służb posiadających uprawnienia operacyjne, w tym zwłaszcza służby wyposażone w segment uprawnień specjalnych, szczególnie agresywnie wkraczających w sferę praw i wolności obywatelskich "musi realizować uprawnienia posługiwania się tzw. dokumentami legalizacyjnymi, a więc w potocznym tego słowa znaczeniu nieprawdziwymi, sfałszowanymi w oparciu o ściśle określone kryteria, stanowiące dla tych służb rodzaj kagańca przed nadmiernym i nieuprawnionym wykorzystywaniem".
"Jednoznaczne ustalenie i ram, i zakresu odpowiedzialności jest możliwe jedynie na płaszczyźnie wnikliwej oceny i ustaleń w ramach funkcjonowania parlamentarnej komisji śledczej" - czytamy w dokumencie.
Zdaniem autorów raportu, szereg prawdopodobnych uchybień i nieprawidłowości "wynika z niedoskonałości obecnego ustawodawstwa policyjnego, które wymaga sanacji idących m.in. w kierunku opracowania jednego komplementarnego aktu prawnego regulującego działalność operacyjną wszystkich służb policyjnych w Polsce".
W opinii ekspertów PO, podczas akcji w ministerstwie rolnictwa Centralne Biuro Antykorupcyjne "przyjęło nieuprawnioną, rozszerzającą interpretację swoich uprawnień, wykraczając tym samym poza ramy praw wyznaczonych przez ustawodawcę w ustawie o CBA".
Ktoś ukradkiem podrzucił na stoliki dziennikarskie nie podpisane kartki papieru. Jeśli robią to ludzie poważni, to ten dokument powinien być podpisany. Powinien mieć swojego autora - ocenił w rozmowie z reportem Wirtualnej Polski w Sejmie poseł PiS Karol Karski.
Gdzieś tam widnieje logo Platformy Obywatelskiej, takie które można ściągnąć z komputera. Ja nie wiem, czy na przykład autorem tego dokumentu nie jest pan Andrzej Lepper, który jeśli się już zdecydował skłamać zeznając pod odpowiedzialnością karną w postępowaniu prowadzonym przez prokuraturę, to dlaczego miałby nie ściągnąć logo PO i wydrukować materiału, który miałby o nim dobrze świadczyć? - śmiał się Karski.
Według posła PiS, liderzy Platformy Obywatelskiej "jak ognia unikają komentowania tego raportu", bo... nie wiedzą o jego istnieniu. Może wydrukowało to koło Platformy w Grójcu? Sprawa jest absurdalna, jeśli robią to poważni ludzie, ten dokument powinien mieć jakiś status - ocenia Karski.
Raport zwraca uwagę, że funkcjonariusze CBA posługiwali się sfałszowanymi dokumentami różnorodnych legalnie funkcjonujących instytucji i organów samorządowych.
"Przedmiotowe dokumenty stanowią replikę dokumentacji stosowanej przy procedurach zmiany kwalifikacji gruntów, nota bene wykonaną w sposób nieudolny pozwalający zarówno urzędnikom Urzędu Marszałkowskiego, jak i wójtowi gminy Mrągowo, wykryć uchybienia i nieprawidłowości dotyczące samej dokumentacji" - napisano w raporcie.
CBA przyjęło w tym zakresie nieuprawnioną, rozszerzającą interpretację swoich uprawnień, wykraczając tym samym poza ramy praw wyznaczonych przez ustawodawcę w ustawie o CBA - uważają eksperci Platformy.
Zgodnie z art. 24. ustawy o CBA, w związku z wykonywaniem swoich zadań CBA zapewnia ochronę środków, form i metod realizacji zadań, zgromadzonych informacji oraz własnych obiektów i danych identyfikujących funkcjonariuszy Biura.
Przy wykonywaniu czynności operacyjno-rozpoznawczych funkcjonariusze CBA mogą posługiwać się dokumentami, które uniemożliwiają ustalenie danych identyfikujących funkcjonariusza oraz środków, którymi posługuje się przy wykonywaniu zadań służbowych - głosi ustawa.
"Sytuacja, w której funkcjonariusze CBA podrobili cały szereg dokumentów stosowanych przez legalnie funkcjonujące w naszym państwie instytucje samorządowe i ewentualnie inne, bez wiedzy uprawnionych instytucji wprowadzając je do obiegu służbowego absolutnie nie wypełnia kryteriów, jakim tzw. legalizacja miała i ma służyć" - stwierdza raport PO.
Dlatego, czytamy w dokumencie, stanowi to "rażące i nieuprawnione przekroczenie granic wykorzystywania przez tę służbę instytucji tzw. legalizacji". Eksperci stwierdzają także, że przyjęcie takiej linii postępowania "mogło stanowić integralną część, niedozwolonego schematu i sekwencji działań ukierunkowanych na bezprawne zachęcanie do popełnienia przestępstwa".
Jak zwracają uwagę autorzy raportu, aby zastosować prowokację należy uprzednio mieć wiarygodne informacje "wskazujące na to, iż konkretne osoby lub osoba, może uczestniczyć w działalności przestępczej".
"W tym konkretnym przypadku chodzi o sprawdzenie, czy CBA posiadało takie informacje na temat Piotra R. lub Andrzeja K., skąd je uzyskało, w jaki sposób je weryfikowało pod kątem wiarygodności? Czy w ramach sprawdzania tej wiarygodności, co jest z reguły rutynowe przeprowadzono kombinację operacyjną bezpośrednio pod figurantów w postaci Piotra R. i Andrzeja K." - pytają eksperci.
Ich zdaniem, w przypadku tzw. afery gruntowej należy również ustalić, jak zachowywali się funkcjonariusze CBA, "jak dalece zachęcali Piotra R., Andrzeja K., ewentualnie inne osoby do podejmowania, inicjowania działań sprzecznych z prawem", czym starali się zmotywować domniemanych przestępców i czy na przykład nie sugerowali R. i K. - jak napisano - "iż jeśli będą starać się znaleźć kogoś wyżej w hierarchii ministerstwa rolnictwa, to dostaną wyższą łapówkę, prowizję".
Piotr R. i Andrzej K. mieli powoływać się na wpływy w Ministerstwie Rolnictwa, które mogłyby ułatwić odrolnienie - za łapówkę - działki na Mazurach. Mieli też mówić, że konieczna będzie łapówka dla Leppera. Obaj zostali aresztowani w lipcu.
Według raportu PO, istotne pozostaje również ustalenie, czy w kontekście tej operacji nie podejmowano decyzji o zniszczeniu materiałów z techniki operacyjnej. Jak przypominają eksperci, szef CBA ma takie uprawnienia na mocy rozporządzenia premiera.
Autorzy raportu chcieliby także wiedzieć, na jakim etapie podjęto decyzję o fabrykowaniu dokumentów stosowanych w procedurach przekwalifikowania gruntów. "Ustalenie to jest ważne zwłaszcza z punktu widzenia legalności całej operacji, jeśliby spreparowano całą dokumentacje już na wstępie operacji, bez całego etapu sprawdzeń, ustaleń (...) oznaczałoby to, iż zastosowano klasyczną pułapkę, niedozwoloną zachętę, co mogłoby być z kolei uznane chociażby za niedozwolone przekroczenie granic prowokacji" - napisano.
W ocenie ekspertów, należałoby także ustalić rolę Andrzeja K. w aferze gruntowej.
Autorzy raportu podkreślają też, że ich ocena "nie ma charakteru imperatywnego", ze względu na brak dostępu do materiałów źródłowych.