Po batonie jak po drinku
"To niemożliwe, ja nic nie piłem. Ja w ogóle
nie piję, bo jest abstynentem" - zapewniał kierowca, u którego
policjanci stwierdzili 0,65 promila alkoholu w wydychanym
powietrzu. Mężczyzna zarzekał się, że poza czekoladowym batonem
nic nie brał do ust. Nie kłamał. Miesiąc po zdarzeniu prokuratura
umorzyła postępowanie - pisze "Dziennik Polski".
02.03.2004 | aktual.: 02.03.2004 07:19
W styczniu tego roku policyjny patrol zatrzymał na jednej z ulic w Krzeszowicach poloneza trucka. Kierowca został poddany badaniu na zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu. Wynik był szokujący - 0,65 promila, co oznaczało, że mężczyzna o 15 setnych promila przekroczył dopuszczalną normę.
Zarzekał się, że to niemożliwe, bo jest abstynentem, a poza tym nic nie brał do ust, prócz czekoladowego batona "Jacek", który rzeczywiście zawiera niewielka ilość alkoholu. Policjanci jednak nie uwierzyli, że wszystkiemu może być winien "Jacek". Piętnaście minut później badanie zostało powtórzone. Tym razem alkotest wskazał... zero. Sprawa trafiła jednak do prokuratury, która ostatecznie - po otrzymaniu informacji od krakowskiej firmy "Wawel" SA, producenta "Jacka" - podjęła decyzję o umorzeniu postępowania z powodu braku znamion przestępstwa. (PAP)